System ratownictwa medycznego należy usprawnić
Na tym w skrócie polega paradoks przepisów obowiązującej ustawy o ratownictwie medycznym. Lekarze w całym kraju grzmią, że tę lukę trzeba wypełnić, aby nie dochodziło do tragedii. A podane przykłady nie są niestety teoretyczne. - Jeden z nyskich zawałowców czekał półtorej godziny na karetkę z Opola - mówi wicedyrektor nyskiego ZOZ-u Marek Szymkowicz. - To była osoba, która wymagała pomocy w trybie pilnym. Walczymy o zmianę przepisów dotyczących przekazywania pacjentów - dodaje Szymkowicz.
W podobnej sytuacji są pacjenci, którzy trafiają do Nysy drogą powietrzną. Aby dostać się do Polsko-Amerykańskich Klinik Serca helikopter musi wylądować na dachu nyskiego szpitala. - Pozostaje więc kwestia transportu na drugą stronę ulicy - mówi dyrektor dr Norbert Krajczy. - Kilka dni temu do nyskiego szpitala helikopter przetransportował kobietę z Białej z zawałem serca. Dyspozytor wydał zgodę, żeby karetka systemowa nyskiego SOR-u tę odległość pokonała, na co kilka dni później już zgody nie było i musieliśmy wzywać karetkę wojewódzkiego pogotowia - dodaje dr Krajczy.
Szymon Ogłaza, dyrektor gabinetu wojewody, zapewnia, że sprawa ta już niejednokrotnie zgłaszana była w ministerstwie. Dopóki nie będzie nowych, czytelnych przepisów pomagają sami dyspozytorzy. - Ale jest to działanie ryzykowne, niestandardowe, nieprzewidziane przepisami prawa. W ostatnim czasie pojawiły się pogłoski z Ministerstwa Zdrowia, że szpitale będą zobowiązane do posiadania karetki - dodaje Ogłaza.
Polskich szpitali nie stać na takie pozasystemowe karetki, które byłyby wykorzystywane sporadycznie. Tymczasem sprawa wymaga szybkich uregulowań , bo chodzi o pacjentów w stanach zagrożenia życia.
Dorota Kłonowska (oprac. JM)