Ze szpitala do szpitala przebył 300 m – w półtorej godziny
– Zawał serca, wymagał leczenia inwazyjnego w sąsiadującej z nami klinice serca. Musieliśmy czekać na zamówioną karetkę pozasystemową – mamy podpisaną umowę, zresztą tak jak większość szpitali, właściwie wszystkie – z Opolskim Centrum Ratownictwa Medycznego z Opola. Karetka oczywiście przyjechała, ale proszę sobie wyobrazić czas dojazdu i przewiezienie pacjenta dokładnie na dystansie 300 metrów – mówi dr Marek Szymkowicz, wicedyrektor nyskiego ZOZ-u.
– Takie sytuacje są częste – mówi dr Szymkowicz. – Pacjenci jeżdżą również w drugim kierunku, do naszego szpitala. Ściąga się karetkę komercyjną, pozasytemową z Opola. W ostatnich dniach była próba wprowadzenia rozporządzenia – karetek pod każdym szpitalem. Było takie hasło, ale nie jestem sobie w stanie wyobrazić stojących pod 800 szpitalami w Polsce 800 karetek odpowiadających standardowi S. Koszt utrzymania takich karetek w skali kraju to grubo ponad miliard zł, tylko za samą gotowość – stwierdza Szymkowicz.
– To sprawa wymagająca pilnych uregulowań na szczeblu ministerialnym – przyznaje Szymon Ogłaza, dyrektor biura wojewody opolskiego. – Wielokrotnie zgłaszaliśmy ten problem, że to jest nieuregulowane do końca, że ustawa zbyt rygorystycznie traktuje szpitale. Tym bardziej, że w przypadku nyskiego szpitala pacjent jest pod dobrą opieką, natomiast są również szpitale, jak na przykład szpital psychiatryczny w Branicach – gdyby któremuś z pacjentów zdarzył się zawał, to życie pacjenta jest poważnie zagrożone, gdyż tam dyżuruje w nocy np. jeden psychiatra – tłumaczy Ogłaza.
Dyrektor biura wojewody powiedział też Radiu Opole, że w wyjątkowych wypadkach dyspozytor pogotowia nie wysyła karetki z Opola, lecz zezwala na przetransportowanie chorego karetką tzw. systemową. Jest to jednak działanie ryzykowne, bo nieprzewidziane przepisami.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Dorota Kłonowska (oprac. WK)