W regionie zabraknie wykształconych pszczelarzy?
– Nasza szkoła oferuje znakomitą bazę, mamy też blisko do Maciejowa, gdzie działa stacja unasienniania matek pszczelich. Dla dwóch lub jednego chętnego, a tylu ich mamy, nie możemy otworzyć klasy – mówi Jan Sadowski z Zespołu Szkół Centrum Kształcenia Rolniczego w Bogdańczowicach:
– Aby hodowla pszczół stała się opłacalna, trzeba mieć ponad setkę uli – dodaje Sadowski. Marta Kosala, uczennica centrum, ubolewa, że z powodu braku chętnych nie otwarto w szkole klasy pszczelarskiej:
Z pszczelarstwa utrzymuje się Natalia Malinowska z Rudnik. – Nasza rodzinna pasieka liczy 200 uli. Największym problemem jest nieurodzaj miodu. To może odstraszać od kształcenia się w kierunki pszczelarstwa – stwierdza:
Pszczelarze alarmują, że brak uli to nie tylko na brak miodu. Pszczoły zajmują się zapylaniem roślin, więc ich brak może spowodować nieurodzaj.
Piotr Wrona (oprac. WK)