Problem z dopalaczami wciąż aktualny?
Wydawało się przez chwilę, że tę wojnę wygrano... Okazało się, że wygrano najwyżej bitwę. Produkt kolekcjonerski - nie nadaje się do spożycia - pod taką przykrywką kilka lat temu handlowano dopalaczami, czyli substancjami psychoaktywnymi - także na Opolszczyźnie. Dzięki temu udawało się omijać antynarkotykowe przepisy. Masowa akcja zamykania sklepów z dopalaczami zakończyła się połowicznym sukcesem.
Rynek dopalaczy wciąż działa, a dowodem na to jest przykład z Kluczborka. Do tamtejszego szpitala trafiły młode osoby zatrute środkami odurzającymi - opowiada o tym Lidia Tomanek, ordynator oddziału dziecięcego.
Od ponad 2 lat w polskim prawie jest antydopalaczowy przepis, który przewiduje wysokie grzywny za handel tzw. środkami zastępczymi. Kara może wynieść nawet milion zł. Jednak często inspektorzy sanepidu są bezradni wobec handlujących. Muszą udowodnić, że produkt zawiera niedozwolone substancje. Szefowa kluczborskiego sanepidu chce tym problemem zainteresować opolskich posłów.
Piotr Wrona (oprac. BO)