Stal Nysa broniła wałów. "Wszyscy na wałach to ludzie ze "stali"
Tysiące ludzi ruszyło na pomoc Nysie i w nocy broniło wałów przed zalaniem miasta. Wśród osób zaangażowanych w obronę miasta znaleźli się także przedstawiciele siatkarskiego klubu PSG Stal Nysa, na czele z prezesem Robertem Pryglem i trenerem Danielem Plińskim, którzy brali udział w ładowaniu worków z piaskiem i uszczelnianiem wałów.
- Jesteśmy dumni ze wszystkich mieszkańców naszego miasta. Pokazaliśmy, że Nysa to jedność – mówi Aleksandra Głuszek, rzecznik prasowy PSG Stali Nysa.
- Kiedy padł komunikat, że można pomóc miastu i można pomóc obronić to, co wszyscy tutaj razem w Nysie tworzymy, wszyscy ruszyli na ratunek. Kto może po prostu brał worki do rąk, cegły, kamienie i wszyscy wspólnymi siłami ratowali miasto, zarówno kibice, jak i członkowie naszego klubu.
W związku z klęską żywiołową w Nysie przełożono pierwszy, wyjazdowy mecz sezonu z Resovią Rzeszów. To pewne, że kolejne spotkanie „żółto-niebieskich” – tym razem domowe ze Skrą Bełchatów - również się nie odbędzie.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni zarówno lidze, jak i wszystkim klubom, które przez wzgląd na naszą sytuację będą musiały zmienić swoje plany, bo jesteśmy świadomi tego, że prawdopodobnie na meczu z Bełchatowem się to nie skończy. Wszyscy stanęli na wysokości zadania, cała siatkarska rodzina się zjednoczyła, żeby nam pomóc i ułatwić nam tę sytuację najbardziej jak się tylko da.
Dom „Stalowców”, czyli Hala Nysa stała się w pewnym momencie sytuacji kryzysowej miejscem, w którym stacjonowali strażacy oraz wojsko zajmujące się ratowaniem regionu.
- Kiedy padł komunikat, że można pomóc miastu i można pomóc obronić to, co wszyscy tutaj razem w Nysie tworzymy, wszyscy ruszyli na ratunek. Kto może po prostu brał worki do rąk, cegły, kamienie i wszyscy wspólnymi siłami ratowali miasto, zarówno kibice, jak i członkowie naszego klubu.
W związku z klęską żywiołową w Nysie przełożono pierwszy, wyjazdowy mecz sezonu z Resovią Rzeszów. To pewne, że kolejne spotkanie „żółto-niebieskich” – tym razem domowe ze Skrą Bełchatów - również się nie odbędzie.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni zarówno lidze, jak i wszystkim klubom, które przez wzgląd na naszą sytuację będą musiały zmienić swoje plany, bo jesteśmy świadomi tego, że prawdopodobnie na meczu z Bełchatowem się to nie skończy. Wszyscy stanęli na wysokości zadania, cała siatkarska rodzina się zjednoczyła, żeby nam pomóc i ułatwić nam tę sytuację najbardziej jak się tylko da.
Dom „Stalowców”, czyli Hala Nysa stała się w pewnym momencie sytuacji kryzysowej miejscem, w którym stacjonowali strażacy oraz wojsko zajmujące się ratowaniem regionu.