Normalne życie wraca do Jarnołtówka. Poziom wody na tamie opada [ZDJĘCIA]
Dobre informacje dla mieszkańców Jarnołtówka. Zakończyła się ewakuacja, więc wszyscy mogą wrócić do swoich domów.
Choć woda na tamie przekracza jeszcze 10 metrów, ma tendencję spadkową, a nieszczelny wał został zatkany. Lidia Wieloch, sołtys Jarnołtówka, mówi, że sytuacja na szczęście ustabilizowała się.
- Infrastruktura, konkretnie drogowa, najbardziej ucierpiała. Dzisiaj przejechałam całą wieś wzdłuż i wszerz, ale nie zauważyłam nawet jednego domu uszkodzonego. Zgłosił się do mnie dom pomocy społecznej, zgłaszają się inne osoby, które oferują swoją pomoc. Tyle, że na chwilę obecną nie jestem w stanie ocenić, ile i czego nam potrzeba. Nie mam informacji od mieszkańców, którzy byli ewakuowani i nie widzieli swoich domów, ale na pewno potrzeba wody i pieczywa.
Około 80 osób ewakuowano do ośrodka "Ziemowit". Dwoje z nich mówi, jak wyglądała sytuacja wczoraj (15.09).
- Woda była już prawie przed moim domem, płoty pozabierało i na razie nie ma drogi do domu. Nie ma dojścia i co zrobić? Trzeba pogodzić się z tym. Dobrze, że już nie pada - chyba dalej będzie dobrze.
- Pozabierało wszystko: brzegi rzeki, słupy pokładło do wody, nie ma prądu ani wody - jest po prostu źle. To jest największa powódź, jaką przeżyłem, bo przyniosła najwięcej szkód. Dopiero co położyli nowy asfalt i chodniki, a już ich nie ma - pozabierała woda. Teraz nie wiem, jak dotrę do domu, ale jakoś dotrę.
- Infrastruktura, konkretnie drogowa, najbardziej ucierpiała. Dzisiaj przejechałam całą wieś wzdłuż i wszerz, ale nie zauważyłam nawet jednego domu uszkodzonego. Zgłosił się do mnie dom pomocy społecznej, zgłaszają się inne osoby, które oferują swoją pomoc. Tyle, że na chwilę obecną nie jestem w stanie ocenić, ile i czego nam potrzeba. Nie mam informacji od mieszkańców, którzy byli ewakuowani i nie widzieli swoich domów, ale na pewno potrzeba wody i pieczywa.
Około 80 osób ewakuowano do ośrodka "Ziemowit". Dwoje z nich mówi, jak wyglądała sytuacja wczoraj (15.09).
- Woda była już prawie przed moim domem, płoty pozabierało i na razie nie ma drogi do domu. Nie ma dojścia i co zrobić? Trzeba pogodzić się z tym. Dobrze, że już nie pada - chyba dalej będzie dobrze.
- Pozabierało wszystko: brzegi rzeki, słupy pokładło do wody, nie ma prądu ani wody - jest po prostu źle. To jest największa powódź, jaką przeżyłem, bo przyniosła najwięcej szkód. Dopiero co położyli nowy asfalt i chodniki, a już ich nie ma - pozabierała woda. Teraz nie wiem, jak dotrę do domu, ale jakoś dotrę.