System powiadamiania ratunkowego jednak nie taki zły
– Wydaje dyspozycje, stąd takie luźne przejazdy karetek pogotowia –tłumaczył Adam Fujarczuk. Starosta chciał, aby w Nysie powstało drugie centrum ratownictwa. Po wizycie w Opolu stwierdził jednak, że dyspozytornia w stolicy regionu wystarczy. – Myślę, że ona funkcjonuje bardzo dobrze. Jeżeli wprowadzamy coś nowego i jest dyspozytor, który cały czas mieszka w Opolu, to jeśli dziś podejmuje pracę, trudno żeby znał topografię i układ miejscowości w danym powiecie. Wymaga to troszkę czasu – ocenia dziś Fujarczuk.
Z telefonu komórkowego trudno dodzwonić się do centrum ratownictwa z kilku punktów w gminach Paczków i Kamiennik oraz tych położonych na południe od Głubczyc. – Dlatego zostaną zamontowane urządzenia, które wzmocnią sygnał – zapowiada wojewoda opolski Ryszard Wilczyński.
– Ireneusz Sołek, dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego, zlecił odpowiednie badania i wiadomo, gdzie są te słabe punkty, w których pokrycie czy impuls nie są dostatecznie silne, aby gwarantować połączenie. Stąd powstanie tam jeszcze jeden przemiennik, zdaje się, że jeszcze jeden także na ziemi głubczyckiej, na południu, żeby to pokrycie było pełne – wyjaśnia wojewoda.
Dodajmy, że o ile na początku roku karetki pogotowia przejechały o ponad dwa tysiące kilometrów więcej niż w zwykle, to już w styczniu wszystko wróciło do normy.
Tematem zajęliśmy się również w magazynie „Dzień w Opolu, dzień w regionie”, posłuchaj:
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Aneta Skomorowska (oprac. WK)