Budżet zły dla Unii, ale dobry dla Polski
- Wydaje się, że negatywną cechą jest to, że próbuje się trochę ciąć wydatki budżetowe, ale w dalszym ciągu nie ma recepty na ten potężny kryzys finansowy, który dotyczy całej wspólnoty europejskiej. Nie każdy uzyskał tyle, ile chciał, ale jak popatrzymy na media w poszczególnych krajach to chyba wszędzie, poza Francją, mówi się, że rządy osiągnęły sukces - dodaje dr Potwora.
Pewnym problemem, który może się uwidocznić w naszej gospodarce po wpływie pieniędzy z zewnątrz, jest niebezpieczeństwo uśpienia naszych wewnętrznych mechanizmów, by generować zysk i umiejętnie gospodarować nadwyżkami.
- Boję się, że wielkość tych środków może znowu uspokoić rząd i zatrzymać działania zdecydowanie bardziej reformatorskie. Z drugiej strony, na całe szczęście jest już jasne, że więcej środków trafi do samorządów województw. To może oznaczać, że pieniądze te będą lepiej wydane - uważa ekonomista WSZiA w Opolu.
Priorytetem nowego okresu programowania jest m.in. szeroko rozumiana innowacyjność w przedsiębiorstwach. W przyjętym w Brukseli projekcie nowego budżetu Unii Europejskiej dla Polski przewidziano realnie o 4,5 mld euro więcej, niż ma w obecnej perspektywie finansowej do 2013 roku. Jeśli ten projekt zostanie przyjęty przez Parlament Europejski, to Polska dostanie w ramach funduszu spójności 72,8 mld euro, a na politykę rolną 28,5 mld euro. To oznaczałoby wzrost liczony łącznie w obu transzach o 4 procent.
Jacek Rudnik (oprac. JM)