Najpierw fach w ręku, a potem wykształcenie
Ubogi rynek pracy sprawia, że młodzi najpierw chcą mieć konkretne przygotowanie zawodowe, a dopiero potem myślą o ewentualnych studiach. Stąd rozwój zawodowych szkół ponadgimnazjalnych oraz wyższych. Przykładem mogą być chociażby państwowe wyższe szkoły zawodowe, których jest kilkanaście w Polsce. Od 10 lat jedna z nich działa także w Nysie.
- Nasza uczelnia szkoli m.in. pielęgniarki, ratowników medycznych czy kosmetyczki - wylicza prof. Zofia Wilimowska, rektor Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie.
Według najnowszych danych bezrobocie w Nysie przekroczyło 23 procent.
Dorota Kłonowska (oprac. BO)