Polska Cerekiew: strażacy uwolnili dwa psy zamknięte przez kilka dni w garażu
Dwa psy pozbawione dostępu do jedzenia i wody przez kilka dni były zamknięte w garażu na jednej z posesji w Polskiej Cerekwi. Zwierzęta uwolnili strażacy z OSP, których powiadomili zaniepokojeni sąsiedzi. Na miejsce przybyła również policja i pracownik urzędu gminy.
- Skierowani na miejsce policjanci potwierdzili to zgłoszenie – informuje nadkom. Magdalena Nakoneczna, specjalista ds. prasowo-informacyjnych Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu.
- W jednym z pomieszczeń budynku gospodarczego, które było zamknięte znajdował się jeden z psów, drugi był przy budzie. Funkcjonariusze o całej tej sytuacji poinformowali pracowników gminy. My ze swojej strony prowadzimy w tej sprawie postępowanie. Sprawdzamy, czy nie doszło tam do przestępstwa określonego w ustawie o ochronie zwierząt.
- Jeden z psów rasy bernardyn był mocniej zaniedbany i od razu trafił pod naszą opiekę – mówi Piotr Kanzy, wójt gminy Polska Cerekiew.
- Podjęliśmy od razu interwencję. Zakupiliśmy karmę. Daliśmy mu pić, daliśmy mu jeść. Co ważne, właścicieli w tym czasie nie było. Byli na wyjeździe i dopiero dzień później, kiedy przyjechali odbyła się taka rozmowa dyscyplinująca. Właściciele tłumaczyli to tym, że on miał jedzenie i picie, ale że szybko zjadł. Powiem szczerze, takie tłumaczenie dziecinne. Poinstruowaliśmy właścicieli. Póki co, pies jest dożywiany, dopajany.
Pracownik gminy przez najbliższe dni będzie sprawdzać, czy właściciele należycie zajmują się swoimi czworonogami.
- W jednym z pomieszczeń budynku gospodarczego, które było zamknięte znajdował się jeden z psów, drugi był przy budzie. Funkcjonariusze o całej tej sytuacji poinformowali pracowników gminy. My ze swojej strony prowadzimy w tej sprawie postępowanie. Sprawdzamy, czy nie doszło tam do przestępstwa określonego w ustawie o ochronie zwierząt.
- Jeden z psów rasy bernardyn był mocniej zaniedbany i od razu trafił pod naszą opiekę – mówi Piotr Kanzy, wójt gminy Polska Cerekiew.
- Podjęliśmy od razu interwencję. Zakupiliśmy karmę. Daliśmy mu pić, daliśmy mu jeść. Co ważne, właścicieli w tym czasie nie było. Byli na wyjeździe i dopiero dzień później, kiedy przyjechali odbyła się taka rozmowa dyscyplinująca. Właściciele tłumaczyli to tym, że on miał jedzenie i picie, ale że szybko zjadł. Powiem szczerze, takie tłumaczenie dziecinne. Poinstruowaliśmy właścicieli. Póki co, pies jest dożywiany, dopajany.
Pracownik gminy przez najbliższe dni będzie sprawdzać, czy właściciele należycie zajmują się swoimi czworonogami.