Coraz mniej połączeń kolejowych na pograniczu
Do czeskich pociągów nie można wsiąść m.in. w centrum Głuchołaz. Barierą jest konwencja polsko - czechosłowacka z 1948 roku. Mimo, że jest niezgodna z prawem unijnym, to dotychczas żaden z tych krajów jej nie wypowiedział. - Czeskie połączenie kolejowe jest korzystne dla naszego regionu - twierdzi Radosław Roszkowski, prezes Stowarzyszenia Gmin Polskich Euroregionu Pradziad.
Czeskie koleje mają zastrzeżenia m.in. do stanu technicznego polskiego odcinka torów. Natomiast od kilku lat w utrzymanie czeskiej linii tranzytowej angażuje się opolska posłanka Janina Okrągły, która składała w tej sprawie interpelacje. - Rozmowy na ten temat toczą się w ministerstwie transportu oraz w Polskich Liniach Kolejowych - mówi parlamentarzystka.
Do utrzymania czeskiego tranzytu kolejowego mógłby dołożyć samorząd województwa opolskiego. Badania dotyczące zainteresowania pasażerów wykonać miałaby Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Nysie. - Potrzeba na to pieniędzy - tłumaczy Edward Szupryczyński, burmistrz Głuchołaz.
Każdego dnia przejeżdża 8 pociągów na trasie Jesenik - Krnov. W Głuchołazach zatrzymują się na peryferiach tego miasta. Już raz czeskie ministerstwo transportu chciało zlikwidować to połączenie. Na razie przejazdy na tej trasie zostały utrzymane dzięki dofinansowaniu kraju ołomunieckiego.
Jan Poniatyszyn (oprac. BO)