Dramatyczny pożar w opolskim zoo – zdjęcia
ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z DOGASZANIA POŻARU W OPOLSKIM ZOO
Jak mówi wicedyrektor opolskiego zoo, Krzysztof Kazanowski, bardzo trudno teraz obliczyć, ile sztuk zginęło. – Są to płazy w różnych stadiach rozwoju, czyli kijanki, które przeobrażają się w małe żabki i osobniki dorosłe. Trudno więc powiedzieć o konkretnej liczbie, mówimy o około 300 sztukach – tłumaczy wicedyrektor.
Ile zwierząt udało się uratować? – Trudno powiedzieć. Zwierzęta były wynoszone w nocy, w ciężkich warunkach. Uratowaliśmy 5 gatunków, bo wiemy z jakich zbiorników były brane te zwierzęta. Nie wiemy, ile z nich przeżyje, bo trzeba zdawać sobie sprawę, że cały budynek był zadymiony, zaczadzony. To płazy, czyli zwierzęta, które oddychają całą powierzchnią ciała – mówi Kazanowski.
W pożarze nie ucierpiał żaden z pracowników ogrodu ani strażaków biorących udział w akcji. Dziś (10.12) jeszcze raz wezwano strażaków. – Rano zauważyliśmy lekkie dymienie od szczytu. Przyjechała jeszcze raz straż pożarna, żeby zobaczyć, co się dzieje, czy to jest parowanie, czy coś się tli – wyjaśnia Kazanowski.
– To była bardzo trudna akcja gaśnicza – ocenia Leszek Koksanowicz, rzecznik Państwowej Straży Pożarnej w Opolu. – Po przyjeździe na miejsce okazało się, że faktycznie wydobywa się dym i ogień. Działania były prowadzone bardzo długo, bo to bardzo trudna, skomplikowana konstrukcja dachu, zbudowana z wielu warstw, desek i ocieplenia z wełny mineralnej, blachy, papy i papo dachówki, więc dotrzeć do tego miejsca było bardzo trudno – tłumaczy Koksanowicz.
Przyczyny pożaru nie są znane. – To zaskakujące, bo zwykle jesteśmy w stanie podać chociaż przypuszczalne przyczyny – zaznacza rzecznik opolskiej PSP. – Z pewnością będą sprawdzane okoliczności zdarzenia – dodaje.
Nie wiadomo, ile będzie kosztować jego odbudowa i czy w ogóle będzie możliwa, czy pawilon trzeba będzie postawić od nowa.
Posłuchaj wypowiedzi naszych rozmówców:
Jacek Rudnik/Piotr Wójtowicz (oprac. WK/MLS)