Kolejni rodzice o szpitalu ginekologiczno-położniczym
- Gdy mąż się zorientował, że coś się ze mną dzieje, podniósł alarm i zadzwonił na blok porodowy. Zaczęli się zbierać wszyscy lekarze. Dziecko urodziło się z niedotlenieniem, zamartwicą, miało wylew krwi do mózgu, zapalenie płuc. Ogólnie nasza córka była w bardzo złym stanie. Nikt nie chciał nam powiedzieć, jakie są rokowania, czy dziecko przeżyje. Następnego dnia doktor uświadamiał nas, że on zachował wszystkie procedury i działał zgodnie z prawem, a na końcu rozmowy powiedział, że kiedykolwiek do jakiego sądu nie pójdziemy, to i tak sprawy nie wygramy - mówią rodzice.
Na szczęście dziecko wróciło do zdrowia i dlatego rodzice zaniechali dalszych działań prawnych. Rodzina mieszkająca niedaleko Niemodlina chce pozostać anonimowa ponieważ - mimo że dziecko ma 7 miesięcy - obawiają się, że mogą być źle traktowani przez innych lekarzy.
Po godz. 14:00 gośćmi programu "Loża radiowa" będą: dyrektor szpitala Aleksandra Kozok i pełniący funkcję ordynatora oddziału patologii ciąży Marek Chowaniec.
Przeczytaj także:
Zmiany w szpitalu położniczym po feralnym porodzie
Feralny poród - tu nie ma zamiatania pod dywan
Dyrektor Kozok: sprawdzamy, kto zdecydował o przebiegu porodu
Wyniki szpitalnej kontroli. Ordynator stracił stanowisko
Sprawą porodu Barbary Bonk zajmie się prokuratura
Bonkowie wracają do domu z jedną córeczką
Dr Tomala o porodzie Barbary Bonk: Ja zrobiłbym cesarkę
Władze wojewódzkie o sprawie córeczek Bartłomieja Bonka
Ciężki stan córki Bonka przez odmowę cesarskiego cięcia?
Dramat opolskiego olimpijczyka. Jego córka walczy o życie
Piotr Wójtowicz (oprac. BO)