Strażacy pokazują absurdy przepisów na autostradzie A4
Wjazd strażaków na A4 obserwował nasz reporter Maciej Stępień.
- Chcemy sprawdzić, w jaki sposób działa system wpuszczania służb ratowniczych na autostradę. Należy brać również pod uwagę to, że gdy będzie jechała policja, w normalnym zdarzeniu będzie jechało też pogotowie, czyli tych aut będzie więcej - mówił jeszcze przed ćwiczeniami Leszek Koksanowicz, rzecznik opolskich strażaków.
Jak przebiegały ćwiczenia? Z relacji naszego reportera wynika, że obyło się bez taranowania bramek, ale nerwowa atmosfera wokół tematu wjazdu służb ratunkowych na opolski odcinek autostrady A4 pozostała. Kolumna czterech wozów strażackich wjechała przez bramki, pobrała bilety, natomiast strażacy narzekali, że muszą za każdym razem zwalniać. Ponadto to stwarza zagrożenia, kiedy ktoś także stanie po bilet do poboru opłat i będzie miał "za plecami" samochód bojowy na sygnale. Strażacy twierdzą, że w razie zatoru mogą nie zdążyć do wypadku.
O możliwym rozwoju sytuacji w takich przypadkach mówi brygadier Adam Janiuk, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego PSP w Opolu.
Jeszcze kilkanaście minut przed rozpoczęciem ćwiczeń w Prądach był Bolesław Pustelnik, dyrektor opolskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Ćwiczeń jednak nie zobaczył, bo wyjechał tuż przed ich rozpoczęciem. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy wicewojewodę Antoniego Jastrzembskiego.
Kolejnym problemem jest plan ratowniczy autostrady A4, który miał być zaakceptowany jeszcze przed 1 czerwca, kiedy to rozpocznie się pobór opłat. Służby ratunkowe otrzymały go jednak dopiero dziś (31.05) koło południa.
Maciej Stępień/Adam Wołek (oprac. BO)