Polsko-czeski spór o przeprawę na granicznym potoku
- Ci, którzy poznają nasz region samochodem, nie mogą skorzystać z tego przejścia. Ta zapora pojawiła się na żądanie odpowiednika naszego Zarządu Dróg Powiatowych, który zakwestionował bezpieczeństwo tego mostku i podważył jego nośność. To nie jest prawda, bo jego konstrukcja pozwoliłaby, żeby czołgiem tamtędy przejechać i nic by się nie stało - twierdzi Paweł Szymkowicz.
W protokole komisji polsko-czeskiej, która obradowała w ubiegłym roku, zapisano, że za infrastrukturę na granicznym potoku Oleśnice odpowiadają nasi południowi sąsiedzi. - Strona czeska zajmuje się m.in. umacnianiem brzegów zarówno po czeskiej, jak i polskiej stronie, odpowiada też za tego typu mosty. Nie wskazano jednak, czy jest to strona rządowa, czyli w tym przypadku województwo i urząd hetmana w Ołomuńcu czy też jest to samorząd Zlatych Hor. Bez wskazania instytucji nie ma komu zająć się rozwiązaniem tego problemu - dodaje Szymkowicz.
Starosta Zlatych Hor obiecał interwencję w tej sprawie w Pradze. Zadeklarował, że jego gmina przejmie na swój majątek feralny mostek na granicznym potoku oraz umożliwi przejazd po nim samochodów.
Posłuchaj informacji:
Jan Poniatyszyn (oprac. BO)