"Sknocony" zbiornik we Włodzieninie do prokuratury
Podczas debaty padło też pytanie o odpowiedzialność urzędników. - Nie potrafię za pracowników odpowiadać. Na pewno Wojewódzki Zarząd Gospodarki Wodnej i Melioracji oraz inspektorzy nadzoru, firma inspektorska rzeczywiście w pewnym sensie nie dopilnowała - powiedział marszałek.
W 2005 tym roku, kiedy rozpoczęto inwestycję, władzę w regionie sprawowała koalicja Mniejszości Niemieckiej i Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ówczesny wicemarszałek Ryszard Galla, dziś poseł MN, nie pamięta, by w momencie oddania zbiornika zgłaszano usterki. - Moja obecność w zarządzie województwa zakończyła się w 2005 roku i na ten czas pamiętam tylko jedną rzecz - oficjalne otwarcie tego zbiornika i oddanie do użytku - mówi Galla.
Radny lewicy Andrzej Namysło jest przekonany, że wina leży po stronie wykonawców. - W sumie w małym stopniu zależy od decyzji tych, którzy ją podejmowali. To wykonawcy sknocili całą robotę - stwierdza Namysło.
Z kolei radny klubu PiS Jerzy Czerwiński o niedopilnowanie oskarża tych, którzy zlecili i odebrali inwestycję wartą 22 miliony zł. - Winny na pewno jest zarząd poprzedniej kadencji, ale winny jest niestety po części także zarząd obecnej kadencji, ponieważ ta budowa nie została w sposób pełny i rzetelny rozliczona - zwraca uwagę Czerwiński.
Według wstępnej oceny, usunięcie usterek będzie kosztować 3 miliony zł. Zapłacić musi samorząd województwa i dopiero potem może na drodze sądowej domagać się zwrotu pieniędzy od wykonawców.
Nie wiadomo, czy te poprawki wystarczą, by zbiornik spełniał swoją działalność. Gruntowna modernizacja wyceniana jest na 38 milionów zł, co znaczy, że byłaby droższa od samej inwestycji.
Posłuchaj informacji:
Piotr Wójtowicz (oprac. Wanda Kownacka)