Ukraińcy zgodzili się na prace poszukiwawcze polskich ofiar ludobójstwa UPA w Puźnikach
VI Ogólnopolski Zjazd Nowosiółczan i Puźniczan odbył się w Niemysłowicach koło Prudnika. Kresowianie z tych miejscowości oraz ich potomkowie kultywują pamięć o rodzinnych stronach swoich przodków. Ich spotkaniu towarzyszyła konferencja historyczna poświęcona terenom wschodnim RP z udziałem m.in. naukowca z Iwano- frankiwska (dawnego Stanisławowa).
W lutym 1945 roku Ukraińska Powstańcza Armia wymordowała polskich mieszkańców kilku miejscowości w powiecie buczackim.
- Był to sam ogień, piekło - tragiczne wydarzenia w Puźnikach wspominała Maria Dancewicz. – Nasza wioska była rozległa, a to wszystko trzeszczało. Były krzyki, jęki. Nie było tam podwórka, żeby nie było zamordowanego. Był mróz, śnieg, a ten śnieg, to był cały czerwony.
Przed wojną Puźniki liczyły ponad 800 polskich mieszkańców. Jak się szacuje, w zborowej mogile spoczywa tam ponad sto osób zamordowanych przez Ukraińców. W 2015 roku ukraińskie władze zablokowały ekshumację polskich ofiar drugiej wojny światowej. O zgodę na prowadzenie prac archeologiczno-poszukiwawczych w Puźnikach zabiegała Fundacja Wolność i Demokracja.
– Nie było to łatwe, ale mamy wstępną zgodę strony ukraińskiej - mówi Maciej Dancewicz, wiceprzewodniczący tejże fundacji, rodzinnie związany z Puźnikami, Niemysłowicami, absolwent LO w Prudniku. – Można to nazwać listem intencyjnym. Wynik z niego, że strona ukraińska jest skłonna pozwolić polskim archeologom, wspólnie z ukraińskimi, przeprowadzić prace poszukiwawcze, a później archeologiczne. To jest taka wielostopniowa zgoda od władzy miejscowej, czyli gminy Koropiec, potem obwód tarnopolski, a ostateczna zgoda to jest ministerstwa kultury w Kijowie.
Puźniki są nieistniejącą wioską na Ukrainie. W lipcu obchodzona będzie 80. rocznica „Krwawej niedzieli”, Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. 11 lipca 1943 roku na Wołyniu oddziały UPA zaatakowały sto polskich miejscowości.
- Był to sam ogień, piekło - tragiczne wydarzenia w Puźnikach wspominała Maria Dancewicz. – Nasza wioska była rozległa, a to wszystko trzeszczało. Były krzyki, jęki. Nie było tam podwórka, żeby nie było zamordowanego. Był mróz, śnieg, a ten śnieg, to był cały czerwony.
Przed wojną Puźniki liczyły ponad 800 polskich mieszkańców. Jak się szacuje, w zborowej mogile spoczywa tam ponad sto osób zamordowanych przez Ukraińców. W 2015 roku ukraińskie władze zablokowały ekshumację polskich ofiar drugiej wojny światowej. O zgodę na prowadzenie prac archeologiczno-poszukiwawczych w Puźnikach zabiegała Fundacja Wolność i Demokracja.
– Nie było to łatwe, ale mamy wstępną zgodę strony ukraińskiej - mówi Maciej Dancewicz, wiceprzewodniczący tejże fundacji, rodzinnie związany z Puźnikami, Niemysłowicami, absolwent LO w Prudniku. – Można to nazwać listem intencyjnym. Wynik z niego, że strona ukraińska jest skłonna pozwolić polskim archeologom, wspólnie z ukraińskimi, przeprowadzić prace poszukiwawcze, a później archeologiczne. To jest taka wielostopniowa zgoda od władzy miejscowej, czyli gminy Koropiec, potem obwód tarnopolski, a ostateczna zgoda to jest ministerstwa kultury w Kijowie.
Puźniki są nieistniejącą wioską na Ukrainie. W lipcu obchodzona będzie 80. rocznica „Krwawej niedzieli”, Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. 11 lipca 1943 roku na Wołyniu oddziały UPA zaatakowały sto polskich miejscowości.