Amerykanie oczyszczą nam turawskie jeziora?
- - Wykorzystywalibyśmy naturę do oczyszczania jeziora. Trzeba pomóc zablokować źródło zanieczyszczenia, a w późniejszym etapie musielibyśmy wspomóc jezioro środkami biogennymi, które spowodowałyby wstrzymanie źródła żywienia fosforowego i azotowego dla sinic - wyjaśnia prezes firmy Biorenova.
Podobne problemy firma rozwiązała już w szesnastu jeziorach na terenie Stanów Zjednoczonych.
- Na razie trudno jest oszacować koszty oczyszczenia Jeziora Dużego - zaznacza Robert Nabrdalik, współpracujący z amerykańską firmą. - Musimy przede wszystkim zaprosić paletę naukową z Polski w celu wykonania badań porównawczych. Musimy określić dokładnie stopień skażenia tego jeziora. Na razie mamy tylko próbki ogólne, które polecą do Stanów i będą przebadane. Chcemy równolegle, żeby zachować wiarygodność, wykonać tego typu badania w niezależnych laboratoriach w Polsce i je porównać – tłumaczy Nabrdalik.
Wójt Turawy Waldemar Kampa jest sceptyczny nowym pomysłom. - Było już u mnie wiele firm i każda z naukowcami światowej sławy. Każda firma twierdzi, że jej pomysł na rozwiązanie problemu jest lepszy. A ja wierzę w to, co widzę, a widzę, że działa aerator - mówi Kampa.
Kampa dodaje także, że właściwie wszystko, co będzie robione, będzie lepsze od niekończących się debat i dyskusji.
Spotkanie z amerykańskimi naukowcami zorganizował Grzegorz Sawicki z PSL.
Posłuchaj informacji:
Aneta Skomorowska (oprac. Agnieszka Lubczańska)