Jakby tego nie nazywać, to wojna
Generał Ryszard Gruszka, były dowódca brzeskiej jednostki, już w 2007 roku wysyłał pierwszych wojskowych w ten niebezpieczny rejon. – Nasi żołnierze jeżdżą przeważnie tam, gdzie są konflikty wojenne. Jakby o tym nie mówić, myśmy nazywali to "misja szkoleniowa", "misja stabilizacyjna", ale generalnie tam jest lub była wojna - czy w Iraku, czy w Jugosławii, albo teraz w Afganistanie – podkreśla gen. Gruszka.
Jak dodaje generał, żołnierze wylatują w niebezpieczne rejony, "bo taki mają zawód", mamy przecież zobowiązania wobec sojuszników. – Ale jeżdżą też na własne życzenie, przede wszystkim, żeby zarobić kasę, a po drugie, dla wielu młodych ludzi jest to - niebezpieczna - ale trochę przygoda – tłumaczy gen. Gruszka.
St. szer. Szymon Sitarczuk był w armii od 2004 roku. Uroczyste pożegnanie poległego żołnierza odbędzie się w przyszłym tygodniu. Dokładną datę poznamy w poniedziałek (22.08).
Posłuchaj informacji:
Tematem zajęliśmy się też w piątkowym (19.08) magazynie "Nasz dzień", posłuchaj:
Maciej Stępień (oprac. Wanda Kownacka)