Ryszard Wilczyński w Radiu Opole: Opozycja do wyborów powinna się zjednoczyć
Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej, był gościem w "Porannej Rozmowie Radia Opole", gdzie odniósł się m.in. do swojej nieobecności podczas jednego z ważnych sejmowych głosowań, po którym lider PO Donald Tusk zapowiedział, że "Kto nie głosuje, ten nie kandyduje".
- Moja nieobecność jest usprawiedliwiona, byłem na zwolnieniu lekarskim związanym z opieką nad żoną, która przeszła bardzo poważny zabieg ortopedyczny - powiedział Wilczyński, w odpowiedzi na pytanie, czy nie obawia się o swoją kandydaturę w kolejnych wyborach, skoro lider formacji Donald Tusk stwierdził, że "Kto nie głosuje, ten nie kandyduje". Wilczyński dodał, że lokalnie listy nie są jeszcze układane. Przyznał też, że opozycja do wyborów powinna się zjednoczyć, bo wszyscy tego od nich oczekują.
- Jeśli doszłoby do "rozcząstkowania" startu opozycji, to te szanse na odsunięcie PiS od władzy zdecydowanie są mniejsze i każdy lider, który będzie ponosił odpowiedzialność za taki scenariusz, myślę, że zostanie później przez historię i też przez elektorat ukarany. A najbardziej zostaniemy my, Polacy ukarani, bo PiS mógłby rządzić jeszcze kolejne 4 lata, czego sobie po prostu nie wyobrażam - podkreślił.
- Jeśli ktoś się obawia, że może być wchłonięty przez większe ugrupowanie, to niewiele sobą reprezentuje - stwierdził gość Radia Opole. Dodał, że przy układaniu wspólnych list najwięcej i tak traci największy, bo musi zwykle odstąpić te pierwsze, tzw. biorące miejsca na wspólnych listach.
- Wtedy te tzw. biorące miejsca są wręcz zagwarantowane dla tych mniejszych ugrupowań. One mogą wtedy zrobić zdecydowanie więcej niż to, co wynika z aktualnych sondaży, bo one będą brane jako uśrednione, będą podstawą do tego, żeby oszacować czy ustalić te listy - dodał poseł Ryszard Wilczyński.
- Jeśli doszłoby do "rozcząstkowania" startu opozycji, to te szanse na odsunięcie PiS od władzy zdecydowanie są mniejsze i każdy lider, który będzie ponosił odpowiedzialność za taki scenariusz, myślę, że zostanie później przez historię i też przez elektorat ukarany. A najbardziej zostaniemy my, Polacy ukarani, bo PiS mógłby rządzić jeszcze kolejne 4 lata, czego sobie po prostu nie wyobrażam - podkreślił.
- Jeśli ktoś się obawia, że może być wchłonięty przez większe ugrupowanie, to niewiele sobą reprezentuje - stwierdził gość Radia Opole. Dodał, że przy układaniu wspólnych list najwięcej i tak traci największy, bo musi zwykle odstąpić te pierwsze, tzw. biorące miejsca na wspólnych listach.
- Wtedy te tzw. biorące miejsca są wręcz zagwarantowane dla tych mniejszych ugrupowań. One mogą wtedy zrobić zdecydowanie więcej niż to, co wynika z aktualnych sondaży, bo one będą brane jako uśrednione, będą podstawą do tego, żeby oszacować czy ustalić te listy - dodał poseł Ryszard Wilczyński.