Nysa: Pogryziony właściciel rozwścieczonego amstaffa
O zdarzeniu, które omal nie zakończyło się tragedią powiedział nam Grzegorz Smoleń, komendant Straży Miejskiej w Nysie. Pierwsi na miejsce przyjechali strażnicy. – Gdy dojechali do końca ul. Kordeckiego, zauważyli, że przy jednej z posesji trwa walka psów. Strażnicy podjechali jak najszybciej, bo zauważyli, że mężczyzna - jak się później okazało właściciel jednego z amstaffów - próbuje rozdzielić psy i angażuje do tego młodą dziewczynę – relacjonuje komendant Smoleń. Jeden ze strażników natychmiast zaczął spryskiwać zwierzęta gazem pieprzowym, aby je rozielić zwierzęta. Dopiero przy końcówce drugiego pojemnika amstaffy zaczęły się uspokajać. – Wężowisko ciał, amok - tego nie da się opisać – dodaje Smoleń.
Istnieje poważne podejrzenie, że to właściciel jednego z amstaffów spowodował przedostanie się na ulicę drugiego amstaffa z ogrodzonej posesji. Został pogryziony przez oba psy i udzielono mu pomocy lekarskiej w szpitalu. – Jak zwykle w takich wypadkach zawinił człowiek a nie pies – uważa Grzegorz Smoleń.
Posłuchaj relacji z magazynu Nasz dzień:
Dorota Kłonowska (oprac. Wanda Kownacka/Barbara Olińska)