Strażacy obrażani a nawet... bici
(fot. Aneta Skomorowska / AFRO) |
Piątkowy (12.11) wyjazd do palącej się altanki przy ul. Wyszyńskiego nie zapowiadał takiego zwrotu wydarzeń. Strażacy szybko ugasili ogień i według przepisów podjechali do pobliskiego hydrantu, by uzupełnić wodę. Pech chciał, że hydrant znajdował się kilka metrów od budynku Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Po kilku minutach napełniania wozu bojowego pojawił się jeden z prezesów spółki – relacjonuje Paweł Krzywy, dowódca zastępu.
O ile Krzysztof Tokarski w rozmowie z nami powiedział, że takich mocnych słów nie użył, to sprawa zainteresowała brzeskich policjantów, którzy przesłuchali strażaków i w tym tygodniu cały materiał dowodowy prześlą do prokuratury. Okazuje się, że strażak nie tylko musi znosić obelgi za swoją ciężką pracę, musi także unikać ciosów – przekonał się o tym Sławomir Jakubik, który kilka miesięcy temu poprosił pijanego mężczyznę, by stanął dalej i nie przeszkadzał w akcji.
Spraw o znieważenie, czy naruszenie nietykalności funkcjonariusza publicznego w brzeskiej prokuraturze jest bardzo dużo. Najczęściej dotyczą policjantów – mówi Agnieszka Mulka – Sokołowska, prokurator rejonowy.
Sąd taką osobę może ukarać karą grzywny, ograniczyć wolność, a także na jeden rok osadzić w więzieniu.
Maciej Stępień (oprac. WK)