Pierwszy taki zabieg w regionie. W USK w Opolu wszczepiono bezelektrodowy rozrusznik serca
W Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Opolu po raz pierwszy w regionie wykonano zabieg wszczepienia bezelektrodowego rozrusznika serca. Takie rozwiązanie jest alternatywą dla pacjentów, u których występuje ryzyko powikłań i zastosowanie tradycyjnego urządzenia jest niemożliwe.
- Żeby zaistniała możliwość wszczepienia klasycznego stymulatora serca, czyli takiego, z którym mamy do czynienia od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, musi być możliwość przeprowadzenia drutów w układzie żylnym. Żyły muszą być drożne, żeby można było te druty wprowadzić do serca. Jeśli takiej możliwości nie ma, jeśli ten układ żylny jest zamknięty, to jedyną szansą dla takiego pacjenta jest wszczepienie czegoś bezpośrednio do serca i na tym właśnie polegał nasz zabieg - mówi dr Grzegorz Hordyński, koordynator Pracowni Elektrofizjologii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.
Dr Tomasz Pawlik, kardiolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu zauważa, że po takim zabiegu rekonwalescencja trwa bardzo krótko, a pacjent nie wymaga długiej hospitalizacji. - W zasadzie można powiedzieć, że nie ma rehabilitacji. Zabieg wykonywany jest z dostępu mało inwazyjnego, przez nakłucie żyły udowej. W zasadzie już następnego dnia pacjent może spokojnie opuścić szpital, a tego samego dnia wieczorem może zacząć chodzić. Jest to zdecydowanie mniej bolesny zabieg dla pacjenta - mówi.
- To zabieg niezwykle technicznie prosty. Prawdopodobnie w najbliższych latach będzie wykonywanych coraz więcej takich zabiegów, które powoli będą zastępować klasyczne rozruszniki - dodaje dr Agnieszka Wojdyła-Hordyńska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.
Taki stymulator może pracować około dziesięciu lat. Potem konieczne jest doszczepienie kolejnego rozrusznika. Obecnie zabieg z tym urządzeniem nie jest refundowany przez NFZ, a koszt bezelektrodowego rozrusznika jest 10-krotnie wyższy od tradycyjnego.
Dr Tomasz Pawlik, kardiolog z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu zauważa, że po takim zabiegu rekonwalescencja trwa bardzo krótko, a pacjent nie wymaga długiej hospitalizacji. - W zasadzie można powiedzieć, że nie ma rehabilitacji. Zabieg wykonywany jest z dostępu mało inwazyjnego, przez nakłucie żyły udowej. W zasadzie już następnego dnia pacjent może spokojnie opuścić szpital, a tego samego dnia wieczorem może zacząć chodzić. Jest to zdecydowanie mniej bolesny zabieg dla pacjenta - mówi.
- To zabieg niezwykle technicznie prosty. Prawdopodobnie w najbliższych latach będzie wykonywanych coraz więcej takich zabiegów, które powoli będą zastępować klasyczne rozruszniki - dodaje dr Agnieszka Wojdyła-Hordyńska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu.
Taki stymulator może pracować około dziesięciu lat. Potem konieczne jest doszczepienie kolejnego rozrusznika. Obecnie zabieg z tym urządzeniem nie jest refundowany przez NFZ, a koszt bezelektrodowego rozrusznika jest 10-krotnie wyższy od tradycyjnego.