Marszałek prezydentem
Bronisław Komorowski, Platforma Obywatelska |
(fot. Paweł Stauffer) |
W nocy w sztabach obu kandydatów było nerwowo. O 23.00 - po spłynięciu wyników z jednej piątej obwodów wygrywał Bronisław Komorowski. Miał o 39 tysięcy głosów więcej. Parę minut po północy, gdy wyniki dotyczyły ponad połowy okręgów - okazało się że na pierwszym miejscu jest Jarosław Kaczyński: sześćdziesiąt cztery tysiące sześciuset jeden wyborców więcej chciało właśnie jego widzieć składającego przysięgę prezydencką. O pierwszej w nocy znów na pierwszym miejscu był Komorowski. Różnica tym razem była większa: ponad 340 tysięcy. Kilkadziesiąt minut później, po spłynięciu wyników z 95% obwodów przewaga Komorowskiego powiększyła się i wynosi ponad 800 tysięcy.
Bronisław Komorowski zdobył ogółem 53,63% głosów - w zachodniopomorskiem prawie 66%, a w lubuskiem jeszcze więcej - prawie 67%. Najmniej przekonywujący wydał się wyborcom z podkarpackiego. Tam prawie 66% głosów oddano na Jarosława Kaczyńskiego.
Państwowa Komisja Wyborcza Komorowskiemu przypisała kolor pomarańczowy, Kaczyńskiemu niebieski. Gdy spojrzeć na mapę, cała zachodnia i północna Polska jest pomarańczowa, wschodnia niebieska, a południowo-wschodnia jej część - tam gdzie Podkarpacie i Bieszczady - aż granatowa. W powiecie ropczycko-sędziszowskim padł rekord: 78 % kart wrzucili do urn zwolennicy Jarosława Kaczyńskiego. Maksymalne poparcie dla Bronisława Komorowskiego zanotowano w Zielonej Górze: 71,5 %. i prawie równie duże w Koszalinie. Frekwencja wyższa, niż się spodziewano: w Warszawie prawie 67%, w Krakowie prawie 63. W całym kraju przekroczyła 55%.
Do urn poszli też urlopowicze, którzy zwiększali frekwencję w nadmorskich kurortach. Stąd też Sopot zanotował ponad 72% frekwencję, Dziwnów 81,5, Władysławowo 82%. Ostateczne, oficjalne wyniki wyborów poznamy wczesnym popołudniem. Państwowa Komisja Wyborcza czeka na protokoły.
IAR/Aldona Kołodziejska/ab
(oprac. WK)