Wszystkiego najdroższego! Radni Opola przegłosowali miejskie podwyżki. Nie obyło się bez sporów i "ciepłej" wymiany poglądów
W przyszłym roku mieszkańcy Opola będą musieli sięgnąć głębiej we własne portfele. Na dzisiejszej (25.11) sesji radni przyjęli uchwały o podwyżkach stawek podatku od nieruchomości, czynszów w lokach komunalnych oraz cen biletów w autobusach miejskich. Tematem zajęliśmy się w magazynie Reporterskie Tu i Teraz.
Z decyzją władz Opola nie zgadzają się radni Prawa i Sprawiedliwości oraz Koalicji Obywatelskiej. Czynsz w lokalach komunalnych wzrośnie z 7 złotych za metr kwadratowy do 9. Podatek od nieruchomości wzrośnie średnio o około 5 procent za metr kwadratowy. Natomiast ceny biletów MZK w zależności od rodzaju wzrosną o 13 lub 16 procent. Przykład - za bilet normalny jednorazowy zamiast 3 złote zapłacimy 3,40.
Zdaniem radnego Koalicji Obywatelskiej Tomasza Kaliszana taka podwyżka spowoduje, że mieszkańcy zrezygnują z transportu zbiorowego.
- Mieszkaniec, który będzie miał do wyboru bilet miesięczny za prawie 100 złotych, to będzie się kilka razy zastanawiał, czy nie lepiej wsiąść w samochód. My nie chcemy, aby taki wrażenie się pojawiało. Mieszkaniec ma być jednoznacznie przekonany, że warto jest korzystać z transportu zbiorowego.
Podobnego zdania jest radny Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Batko. Uważa on, że miasto powinno takie podwyżki wziąć na siebie, a nie obarczać nimi mieszkańców.
- Zdajemy sobie z tego sprawę, że jest to trudny moment, bo wychodzimy powoli z etapu pandemii i lockdownów. Rzeczywiście wtedy budżet jednostek samorządu terytorialnego był bardzo mocno obciążony, ale uważamy, że samorząd większy ciężar w tej sytuacji powinien brać na siebie.
Natomiast radny Przemysław Pytlik z klubu Arkadiusza Wiśniewskiego twierdzi, że miasto musi podnieść ceny, bo zmusza go do tego rosnąca inflacja.
- Miasto nie ma wyjścia. To nie jest widzimisię prezydenta, czy rady miasta, że takie podwyżki chcemy i robimy, tylko to wynika z polityki ogólnokrajowej. Poprzez Polski Ład Opole straci prawie pół miliarda złotych w przeciągu najbliższych dziesięciu lat.
Takiego samego zdania jest rzecznik opolskiego ratusza Adam Leszczyński. W przesłanym komunikacje pisze, że podwyżki są konieczne ze względu na - tu cytat - "nonszalancką politykę PiS", a wzrosty cen biletów są konieczne, bo kierowców autobusów miejskich też czekają na podwyżki.
Zdaniem radnego Koalicji Obywatelskiej Tomasza Kaliszana taka podwyżka spowoduje, że mieszkańcy zrezygnują z transportu zbiorowego.
- Mieszkaniec, który będzie miał do wyboru bilet miesięczny za prawie 100 złotych, to będzie się kilka razy zastanawiał, czy nie lepiej wsiąść w samochód. My nie chcemy, aby taki wrażenie się pojawiało. Mieszkaniec ma być jednoznacznie przekonany, że warto jest korzystać z transportu zbiorowego.
Podobnego zdania jest radny Prawa i Sprawiedliwości Sławomir Batko. Uważa on, że miasto powinno takie podwyżki wziąć na siebie, a nie obarczać nimi mieszkańców.
- Zdajemy sobie z tego sprawę, że jest to trudny moment, bo wychodzimy powoli z etapu pandemii i lockdownów. Rzeczywiście wtedy budżet jednostek samorządu terytorialnego był bardzo mocno obciążony, ale uważamy, że samorząd większy ciężar w tej sytuacji powinien brać na siebie.
Natomiast radny Przemysław Pytlik z klubu Arkadiusza Wiśniewskiego twierdzi, że miasto musi podnieść ceny, bo zmusza go do tego rosnąca inflacja.
- Miasto nie ma wyjścia. To nie jest widzimisię prezydenta, czy rady miasta, że takie podwyżki chcemy i robimy, tylko to wynika z polityki ogólnokrajowej. Poprzez Polski Ład Opole straci prawie pół miliarda złotych w przeciągu najbliższych dziesięciu lat.
Takiego samego zdania jest rzecznik opolskiego ratusza Adam Leszczyński. W przesłanym komunikacje pisze, że podwyżki są konieczne ze względu na - tu cytat - "nonszalancką politykę PiS", a wzrosty cen biletów są konieczne, bo kierowców autobusów miejskich też czekają na podwyżki.