Palimy w piecach czym popadnie. Rusza sezon grzewczy, straż miejską w Opolu czeka masa pracy
Meble, gazety, folie, butelki, czy też buty. Problem palenia śmieciami w piecach nadal jest powszechny, a około 20 proc. wszystkich interwencji opolskiej straży miejskiej kończy się wnioskami do sądu, pouczeniami lub mandatami.
Sezon grzewczy rozkręca się na dobre, a tym samym strażnicy mają coraz więcej pracy. Jak informuje Monika Ilnicka, kierownik oddziału Patrolu EKO straży miejskiej w Opolu, od tego roku funkcjonariusze mają nowy oręż w walce z mieszkańcami, którzy łamią przepisy.
- Chodzi o pobieranie próbek paleniskowych - mówi Ilnicka. - Te próbki wysyłamy do akredytowanego laboratorium. Tam otrzymujemy wynik ekspertyzy. Dzięki temu wiemy, czy w danym palenisku były spalane materiały, zabronione odpady. To jest dla nas jednoznaczne i wówczas możemy zastosować sankcje karne.
Wyobraźnia osób, które liczą na "zimowe oszczędności" jest wręcz nieograniczona. Strażnicy w czasie interwencji znajdują w piecach pełny asortyment odpadów i śmieci.
- To są rzeczy, które w momencie spalania są często dla nas bardzo trujące - zaznacza Beata Szpakowska, zastępca komendanta straży miejskiej w Opolu. - Są to spalane stare meble, które są nasączone często środkami chemicznymi. Były stare buty. Często są to gazet kolorowe, które mają przecież różnego rodzaju farby. Zdarzają się też opakowania po chemikaliach.
Ubiegłoroczny sezon grzewczy w statystykach straży miejskiej w Opolu to blisko pół tysiąca interwencji i sto wystawionych wniosków o ukaranie i pouczeń oraz mandatów. A taki mandat za palenie w piecu zakazanymi rzeczami wynosi maksymalnie 500 złotych.
- Chodzi o pobieranie próbek paleniskowych - mówi Ilnicka. - Te próbki wysyłamy do akredytowanego laboratorium. Tam otrzymujemy wynik ekspertyzy. Dzięki temu wiemy, czy w danym palenisku były spalane materiały, zabronione odpady. To jest dla nas jednoznaczne i wówczas możemy zastosować sankcje karne.
Wyobraźnia osób, które liczą na "zimowe oszczędności" jest wręcz nieograniczona. Strażnicy w czasie interwencji znajdują w piecach pełny asortyment odpadów i śmieci.
- To są rzeczy, które w momencie spalania są często dla nas bardzo trujące - zaznacza Beata Szpakowska, zastępca komendanta straży miejskiej w Opolu. - Są to spalane stare meble, które są nasączone często środkami chemicznymi. Były stare buty. Często są to gazet kolorowe, które mają przecież różnego rodzaju farby. Zdarzają się też opakowania po chemikaliach.
Ubiegłoroczny sezon grzewczy w statystykach straży miejskiej w Opolu to blisko pół tysiąca interwencji i sto wystawionych wniosków o ukaranie i pouczeń oraz mandatów. A taki mandat za palenie w piecu zakazanymi rzeczami wynosi maksymalnie 500 złotych.