Pacjenci ZOL w Ozimku przeniesieni. Dyrekcja szpitala św. Rocha w Ozimku zabrała głos ws. koronawirusa w placówce
O 2.00 w nocy (z soboty na niedzielę) zakończyła się relokacja pacjentów Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Ozimku. Jak przekazała dyrekcja szpitala św. Rocha, z powodu sytuacji epidemiologicznej, na podstawie decyzji wojewody opolskiego, w sobotę (18.04) przewieziono 27 podopiecznych ZOL do szpitali w Kędzierzynie-Koźlu, MSWiA w Głuchołazach oraz 116. Szpitala Wojskowego w Opolu.
- W związku z sytuacją epidemiologiczną nie byliśmy w stanie kontynuować zabezpieczenia medycznego wymaganego dla pacjentów ZOL-u zakażonych COVID-19 - przekazała w oświadczeniu Jolanta Ryndak, dyrektor szpitala św. Rocha w Ozimku.
Jak czytamy w oświadczeniu, pierwsze ognisko epidemiologiczne pojawiło się w szpitalu w Ozimku w piątek (10.04) na oddziale chorób wewnętrznych. Personel medyczny oraz pacjenci zostali wtedy objęci kwarantanną. W sobotę (11.04) pojawiło się drugie ognisko. Wynik pozytywny zakażenia wirusem stwierdzono u pierwszych dwóch pacjentów ZOL. Tego samego dnia pobrano próbki od wszystkich osób w zakładzie - pacjentów i pracowników. Dwa dni potem okazało się, że zakażeni COVID-19 zostali prawie wszyscy pacjenci. - W praktyce z dnia na dzień ZOL w Ozimku stał się oddziałem zakaźnym - czytamy w relacji dyrektor Jolanty Ryndak.
W związku z zaistniałą sytuacją w trybie natychmiastowym przekierowano na ZOL część personelu medycznego z innych oddziałów. - Jednak sytuacja kadrowa była skrajnie trudna, bo jednocześnie kwarantanną był objęty oddział wewnętrzny - pisze dyrektor.
14 kwietnia zapadła decyzja o relokacji pierwszej grupy pacjentów. Z uwagi na pogarszający się stan zdrowia siedem osób trafiło na szpitalne oddziały zakaźne w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu oraz w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu.
- Nad bezpieczeństwem pozostałych pacjentów oddziału wewnętrznego oraz ZOL-u czuwał zespół medyczny ze szpitala w Ozimku. Od wtorku (14.04) na ZOL-u całą dobę bez przerwy pracował kierownik, objęty kwarantanną w miejscu pracy. Pacjentów nie opuszczały również cztery pielęgniarki i dwie salowe, skierowane z innych oddziałów. W praktyce osoby te spały w szpitalu - relacjonuje Jolanta Ryndak – W tym samym czasie na cały tydzień zdecydowało się zamknąć z pacjentami na oddziale wewnętrznym dwóch lekarzy i trzy pielęgniarki. Wszyscy pracowali bez wytchnienia, niemalże na granicy wytrzymałości.
W środę (15 kwietnia) w Ozimku pojawiło się wsparcie dwóch pielęgniarek, skierowanych do pracy przez wojewodę. W czwartek do zespołu dołączył lekarz i cztery siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP z Leśnicy.
W weekend zakończyła się relokacja pozostałych, 27 pozostałych pacjentów ZOL do szpitali zakaźnych w regionie.
Jak przekazała dyrekcja szpitala, od początku była w stałym kontakcie z sanepidem, NFZ w Opolu oraz wojewodą opolskim, a współpraca w kryzysowej sytuacji była "bezbłędna" [to cytat]. Jolanta Ryndak, dyrektor szpitala św. Rocha w Ozimku przekazała też podziękowania pracownikom, którzy pracowali bez odpoczynku.
Jak czytamy w oświadczeniu, pierwsze ognisko epidemiologiczne pojawiło się w szpitalu w Ozimku w piątek (10.04) na oddziale chorób wewnętrznych. Personel medyczny oraz pacjenci zostali wtedy objęci kwarantanną. W sobotę (11.04) pojawiło się drugie ognisko. Wynik pozytywny zakażenia wirusem stwierdzono u pierwszych dwóch pacjentów ZOL. Tego samego dnia pobrano próbki od wszystkich osób w zakładzie - pacjentów i pracowników. Dwa dni potem okazało się, że zakażeni COVID-19 zostali prawie wszyscy pacjenci. - W praktyce z dnia na dzień ZOL w Ozimku stał się oddziałem zakaźnym - czytamy w relacji dyrektor Jolanty Ryndak.
W związku z zaistniałą sytuacją w trybie natychmiastowym przekierowano na ZOL część personelu medycznego z innych oddziałów. - Jednak sytuacja kadrowa była skrajnie trudna, bo jednocześnie kwarantanną był objęty oddział wewnętrzny - pisze dyrektor.
14 kwietnia zapadła decyzja o relokacji pierwszej grupy pacjentów. Z uwagi na pogarszający się stan zdrowia siedem osób trafiło na szpitalne oddziały zakaźne w Nysie, Kędzierzynie-Koźlu oraz w Szpitalu Wojewódzkim w Opolu.
- Nad bezpieczeństwem pozostałych pacjentów oddziału wewnętrznego oraz ZOL-u czuwał zespół medyczny ze szpitala w Ozimku. Od wtorku (14.04) na ZOL-u całą dobę bez przerwy pracował kierownik, objęty kwarantanną w miejscu pracy. Pacjentów nie opuszczały również cztery pielęgniarki i dwie salowe, skierowane z innych oddziałów. W praktyce osoby te spały w szpitalu - relacjonuje Jolanta Ryndak – W tym samym czasie na cały tydzień zdecydowało się zamknąć z pacjentami na oddziale wewnętrznym dwóch lekarzy i trzy pielęgniarki. Wszyscy pracowali bez wytchnienia, niemalże na granicy wytrzymałości.
W środę (15 kwietnia) w Ozimku pojawiło się wsparcie dwóch pielęgniarek, skierowanych do pracy przez wojewodę. W czwartek do zespołu dołączył lekarz i cztery siostry ze Zgromadzenia Sióstr Służebniczek NMP z Leśnicy.
W weekend zakończyła się relokacja pozostałych, 27 pozostałych pacjentów ZOL do szpitali zakaźnych w regionie.
Jak przekazała dyrekcja szpitala, od początku była w stałym kontakcie z sanepidem, NFZ w Opolu oraz wojewodą opolskim, a współpraca w kryzysowej sytuacji była "bezbłędna" [to cytat]. Jolanta Ryndak, dyrektor szpitala św. Rocha w Ozimku przekazała też podziękowania pracownikom, którzy pracowali bez odpoczynku.