Wspomnienia z dzieciństwa. W Piątkowicach pokazali, jak dawniej wyglądały żniwa, a przy tym dobrze się bawili [ZDJĘCIA]
W Piątkowicach, już po raz 19. odbył się dziś (13.07) turniej żniwowania metodami tradycyjnymi Złota Kosa 2019. Zawodników z 13 drużyn z Polski i Ukrainy nie wystraszył nawet deszcz, który przeszedł nad wsią w trakcie imprezy.
Jak co roku, konkurencje nawiązywały do życia polskiej wsi przed kilkudziesięcioma laty.
- Trzeba umieć kosić i kosić z sercem i z życiem. Sekret jest jeden, trzeba kosić od małego - zdradza pan Piotr z Grabina. - Kosa musi być wyklepana na "zicher" i wtedy kosiarz, jak od młodości nauczony, to będzie kosił super - dodaje kolega z drużyny, pan Michał.
- My to robimy tradycyjnie, tak jak było kiedyś, bo ludzie o czwartej godzinie wstawali do roboty, jak to jeszcze pamiętam. My tradycje utrzymujemy, żeby młodzież coś po nas odziedziczyła - tłumaczy pan Adam z miejscowości Wierzbie.
- Mamy cztery podstawowe konkurencje. To żęcie sierpem, koszenie kosą, młócenie cepem i klepanie kos. Zwracamy uwagę przede wszystkim na porządek, na to, czy jest poletko równo ścięte, ile zostało kłosów, ilość zboża wymłóconego. Jeśli chodzi o kosy, to oczywiście oceniamy jakość jej wyklepania, ostrość - wyjaśnia Jacek Tarnowski, główny sędzia zawodów.
- Ostrzenie powoduje, że tej kosy coraz bardziej ubywa, a jeśli się to wyklepie, to ostrze jest cały czas dobre. Kiedyś, jak nasi przodkowie kosili, to kosili całe pokolenie jedną kosą. Dzisiaj, gdyby to ostrzyć jakimś "fleksem", to by było dwa lata i byłoby po kosie - zauważa Bronisław Szalbot, sołtys Jasienicy w województwie śląskim.
Na straganach nie brakowało tradycyjnych potraw czy pokazu ludowej sztuki. Jedną z dodatkowych atrakcji była wystawa maszyn rolniczych - zarówno dawnych, jak i współczesnych.
- Trzeba umieć kosić i kosić z sercem i z życiem. Sekret jest jeden, trzeba kosić od małego - zdradza pan Piotr z Grabina. - Kosa musi być wyklepana na "zicher" i wtedy kosiarz, jak od młodości nauczony, to będzie kosił super - dodaje kolega z drużyny, pan Michał.
- My to robimy tradycyjnie, tak jak było kiedyś, bo ludzie o czwartej godzinie wstawali do roboty, jak to jeszcze pamiętam. My tradycje utrzymujemy, żeby młodzież coś po nas odziedziczyła - tłumaczy pan Adam z miejscowości Wierzbie.
- Mamy cztery podstawowe konkurencje. To żęcie sierpem, koszenie kosą, młócenie cepem i klepanie kos. Zwracamy uwagę przede wszystkim na porządek, na to, czy jest poletko równo ścięte, ile zostało kłosów, ilość zboża wymłóconego. Jeśli chodzi o kosy, to oczywiście oceniamy jakość jej wyklepania, ostrość - wyjaśnia Jacek Tarnowski, główny sędzia zawodów.
- Ostrzenie powoduje, że tej kosy coraz bardziej ubywa, a jeśli się to wyklepie, to ostrze jest cały czas dobre. Kiedyś, jak nasi przodkowie kosili, to kosili całe pokolenie jedną kosą. Dzisiaj, gdyby to ostrzyć jakimś "fleksem", to by było dwa lata i byłoby po kosie - zauważa Bronisław Szalbot, sołtys Jasienicy w województwie śląskim.
Na straganach nie brakowało tradycyjnych potraw czy pokazu ludowej sztuki. Jedną z dodatkowych atrakcji była wystawa maszyn rolniczych - zarówno dawnych, jak i współczesnych.