Nie dla wszystkich dzieci są miejsca w przedszkolu. NIK o wynikach przeprowadzonej kontroli na Opolszczyźnie
Blisko w co drugiej polskiej gminie brakuje miejsc w przedszkolach, a w wielu miejscach rodzicom nie zaproponowano alternatywnego rozwiązania. Sytuacja najgorzej wygląda tam, gdzie kuleje system informatyczny. To wnioski z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli dotyczącego zapewnienia opieki przedszkolnej przez gminy. W ocenie NIK, Opolszczyzna jest w lepszej sytuacji niż pozostałe województwa.
- W województwie opolskim w zależności od gminy od 30% do 60% dzieci nie może trafić do placówki, którą wybrali ich rodzice. W praktyce oznacza to, że liczba miejsc w takich lokalizacjach jest zbyt mała w stosunku do potrzeb - wyjaśnia Krzysztof Kwiatkowski, prezes Najwyższej Izby Kontroli. - Jeżeli co trzecie dziecko w tych najlepszych gminach, a ponad połowa w tych, w których sytuacja jest najtrudniejsza, musi trafiać albo do prywatnego przedszkola, albo do przedszkola, które jest położone w zdecydowanie w dużej odległości niżby tego oczekiwali rodzice, to pokazuje jak wiele jest przed nami jeszcze do zrobienia.
W ubiegłym roku szkolnym 19 spośród 20 dzieci nieprzyjętych do gminnych placówek, burmistrz gminy Kolonowskie wskazał przedszkola prowadzone przez gminy Jemielnica, Strzelce Opolskie i Ozimek, położone w odległości 16-22 km od placówki pierwotnie wybranej przez rodziców.
W ocenie szefa NIK taka sytuacja wynika ze zbyt słabo rozwiniętej infrastruktury przedszkolnej. - Na tle wszystkich 28 państw Unii Europejskiej, liczba dzieci trafiających do przedszkola w Polsce jest poniżej średniej unijnej - mówi Kwiatkowski. - Mamy dwa rodzaje dzieci, mamy też "dzieci gorszego boga", bo co robią samorządy w tej sytuacji, kiedy mają zbyt małą liczbę miejsc dla dzieci? Po pierwsze umożliwiają odbywanie zajęć przedszkolnych w wybranej placówce tym, które mają obowiązek przedszkolny, czyli sześciolatkom. Dzieci młodsze, czyli trzy i czteroletnie, często z tej oferty nie mogą skorzystać. No i wprowadzają jeszcze jedno kryterium, że pierwszeństwo mają rodzice dzieci, którzy są zameldowani na terenie danej gminy.
- Wszystkie badania i eksperci podkreślają, że okres wychowania przedszkolnego jest dla dziecka kluczowy i musi być uzupełniony zajęciami grupowymi - dodaje prezes NIK.
W ubiegłym roku szkolnym 19 spośród 20 dzieci nieprzyjętych do gminnych placówek, burmistrz gminy Kolonowskie wskazał przedszkola prowadzone przez gminy Jemielnica, Strzelce Opolskie i Ozimek, położone w odległości 16-22 km od placówki pierwotnie wybranej przez rodziców.
W ocenie szefa NIK taka sytuacja wynika ze zbyt słabo rozwiniętej infrastruktury przedszkolnej. - Na tle wszystkich 28 państw Unii Europejskiej, liczba dzieci trafiających do przedszkola w Polsce jest poniżej średniej unijnej - mówi Kwiatkowski. - Mamy dwa rodzaje dzieci, mamy też "dzieci gorszego boga", bo co robią samorządy w tej sytuacji, kiedy mają zbyt małą liczbę miejsc dla dzieci? Po pierwsze umożliwiają odbywanie zajęć przedszkolnych w wybranej placówce tym, które mają obowiązek przedszkolny, czyli sześciolatkom. Dzieci młodsze, czyli trzy i czteroletnie, często z tej oferty nie mogą skorzystać. No i wprowadzają jeszcze jedno kryterium, że pierwszeństwo mają rodzice dzieci, którzy są zameldowani na terenie danej gminy.
- Wszystkie badania i eksperci podkreślają, że okres wychowania przedszkolnego jest dla dziecka kluczowy i musi być uzupełniony zajęciami grupowymi - dodaje prezes NIK.