Kresowianie zjechali na Górę św. Anny. "Jesteśmy jak rodzina". 33. Koleżeński Zjazd Tarnopolan pełen rozmów i wzruszeń
Trwa 33. Koleżeński Zjazd Tarnopolan na Górze św. Anny. Wczoraj (12.06) Kresowiacy z różnych części Polski przyjechali do Opola, by wziąć udział w spotkaniu z zarządem województwa, wysłuchać wykładów historycznych i występów artystycznych, nawiązujących do kultury Tarnopola.
- Wszystko zaczęło się w 1959 roku od koleżeńskich spotkań maturzystów. Od 1980 nasz zjazd ma charakter ogólnopolski - mówi Jolanta Kołodziejska, p.o. prezesa opolskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo-Wschodnich. - W tej chwili te zjazdy może one mają trochę inną formę, ale na początku, właśnie jak ci ludzie się odnajdywali po tych przesiedleniach, to później oglądali, co kto uratował, co kto przywiózł, jakieś zdjęcia, pamiątki. Nauczycieli się wspominało. Ludzie potrzebowali wtedy tych spotkań, żeby mówić o swoim, o tym, gdzie się kiedyś urodzili, wychowali. Teraz spotykamy się bardziej towarzysko.
Czesław Wilczyński urodził się w Tarnopolu w czasie wojny. - Łączy nas trudna historia, którą staramy się przekazywać młodszym pokoleniom - mówi. - Banderowskie ludobójstwo dotknęło w sposób straszny naszą rodzinę. Kresowianie są wielkimi patriotami. To jest trochę taka cecha pogranicza. Efekt jest taki, że ta rodzina kresowa rośnie. Teraz na zjazdy przyjeżdżają osoby nie tylko z Tarnopola czy Buczacza, ale i z Czortkowa, i z innych miast. My się spotykamy, mamy wspólne problemy, czasem bolesne.
- Ja pochodzę z Podhajec, to było miasto powiatowe w województwie tarnopolskim. Każdy tutaj opowiada o sobie, my tutaj zżyliśmy się jak rodzina - dodaje Barbara Machner, uczestniczka zjazdu.
33. Koleżeński Zjazd Tarnopolan na Górze św. Anny zakończy się dzisiaj. Wtedy też zostanie wybrane nowe miejsce i organizator kolejnego zjazdu.
Czesław Wilczyński urodził się w Tarnopolu w czasie wojny. - Łączy nas trudna historia, którą staramy się przekazywać młodszym pokoleniom - mówi. - Banderowskie ludobójstwo dotknęło w sposób straszny naszą rodzinę. Kresowianie są wielkimi patriotami. To jest trochę taka cecha pogranicza. Efekt jest taki, że ta rodzina kresowa rośnie. Teraz na zjazdy przyjeżdżają osoby nie tylko z Tarnopola czy Buczacza, ale i z Czortkowa, i z innych miast. My się spotykamy, mamy wspólne problemy, czasem bolesne.
- Ja pochodzę z Podhajec, to było miasto powiatowe w województwie tarnopolskim. Każdy tutaj opowiada o sobie, my tutaj zżyliśmy się jak rodzina - dodaje Barbara Machner, uczestniczka zjazdu.
33. Koleżeński Zjazd Tarnopolan na Górze św. Anny zakończy się dzisiaj. Wtedy też zostanie wybrane nowe miejsce i organizator kolejnego zjazdu.