Burmistrz Praszki będzie zarabiał mniej, choć na początku radni nie chcieli obniżyć jego pensji
Kilka etapów miał proces obniżenia pensji burmistrza Praszki. Po majowym rozporządzeniu Rady Ministrów radni powinni przyjąć uchwałę o 20-procentowym cięciu wynagrodzenia włodarza i jego zastępców.
Rada Miejska w Praszce nie podjęła takiej decyzji, więc burmistrz Jarosław Tkaczyński sam zawnioskował do księgowości o niższą pensję, czyli 9200 złotych brutto. Takie pieniądze pobierał od lipca do listopada. Na pierwszej sesji po wyborach radni obniżyli pierwotne wynagrodzenie do 9900 złotych brutto.
- Obowiązek obniżki to polecenie prezesa Kaczyńskiego - mówi ostro burmistrz, który do wyborów szedł pod szyldem Koalicji Obywatelskiej.
- To wiązało się z aferą, kiedy ministrowie i rząd pani Szydło wypłacali sobie praktycznie drugą pensję niezgodnie z prawem. Później niektórzy zwracali te pieniądze, inni nie oddali, ale restrykcje miały objąć również samorządowców. Niestety tak się stało, ale mówimy o totalnej bzdurze. Teraz dojdzie do sytuacji, kiedy pani wiceburmistrz, odpowiadająca za wszystkie szkoły w gminie, powinna zarabiać mniej niż dyrektor każdej z tych szkół. To jakaś głupota.
9898 złotych brutto to maksymalna stawka przysługująca burmistrzowi Praszki w świetle nowych przepisów.
- Obowiązek obniżki to polecenie prezesa Kaczyńskiego - mówi ostro burmistrz, który do wyborów szedł pod szyldem Koalicji Obywatelskiej.
- To wiązało się z aferą, kiedy ministrowie i rząd pani Szydło wypłacali sobie praktycznie drugą pensję niezgodnie z prawem. Później niektórzy zwracali te pieniądze, inni nie oddali, ale restrykcje miały objąć również samorządowców. Niestety tak się stało, ale mówimy o totalnej bzdurze. Teraz dojdzie do sytuacji, kiedy pani wiceburmistrz, odpowiadająca za wszystkie szkoły w gminie, powinna zarabiać mniej niż dyrektor każdej z tych szkół. To jakaś głupota.
9898 złotych brutto to maksymalna stawka przysługująca burmistrzowi Praszki w świetle nowych przepisów.