Uhonorowano zmarłego Adama Pieszczuka. "Inspirował nas wszystkich"
Niezłomny, nieustępliwy, dobry i wrażliwy – takimi słowami opisywano dziś (07.09) Adama Pieszczuka, działacza na rzecz niepełnosprawnych, niegdyś członka SLD, później członka Partii Zieloni, a także szefa fundacji Synergia, który zmarł we wrześniu ubiegłego roku. W opolskim ratuszu odbyło się spotkanie upamiętniające pierwszego niepełnosprawnego miejskiego radnego.
- Napisałem coś bardziej osobistego - mówi Marcin Ociepa, przewodniczący Rady Miasta Opola. - W gruncie rzeczy Adam był moim kolegą z rady miasta, w międzyczasie stał się moim przyjacielem z rady miasta, tą uroczystością i wpisem oddajemy mu honory - mówi Ociepa.
- Te najbardziej typowe elementy, o które on walczył, walczył, aż można powiedzieć, że wyszarpał z gardła, to przewozy dla osób niepełnosprawnych organizowane i finansowane przez miasto, a także winda o którą walczył chyba z 9 czy 10 lat - dodaje radny Piotr Mielec, który współpracował z Pieszczukiem jeszcze w SLD.
Okoliczności śmierci Pieszczuka wciąż budzą wątpliwości w jego rodzinie. W nocy z 8 na 9 września Pieszczuk bawił się w opolskim klubie Kubatura. Zgodnie z zapisem z monitoringu i zeznaniami świadków w pewnym momencie jakiś mężczyzna pochylił się nad Pieszczukiem i obaj się przewrócili. Pozostali uczestnicy imprezy momentalnie podnieśli byłego radnego i posadzili go na wózku. Taksówką pojechał do domu, a chwilę po godzinie 2:00 trafił do szpitala, gdzie zmarł.
- Minęły 3 godziny od zawołania pierwszej karetki do domu do czasu operacji i Adam był przetrzymywany w szpitalu na Wodociągowej. Wszystko się opóźniło i wylew w głowie był ogromny – mówi Radosław Dyczek, kuzyn zmarłego.
- Zgłosił się do nas świadek, który dokładnie widział zajście, widział jak doszło do samego upadku i było słychać trzask głowy o posadzkę. To zeznanie jest też na policji i nie podjęto jakichkolwiek głębszych kroków, aby to wyjaśnić, mimo tego że jest wizerunek mężczyzny i tego wizerunku ani policja, ani prokuratura nie chce udostępnić i opublikować - mówi Dyczek.
Pod koniec grudnia opolska prokuratura uznała, że zdarzenie to miało charakter wyłącznie losowy i umorzyła śledztwo. Było ono prowadzone pod kątem nieumyślnego spowodowania śmierci. Z tym rozstrzygnięciem nie zgodziła się rodzina, która zaskarżyła tę decyzję. W lutym 2018 roku prokuratura postanowiła wznowić postępowanie.
Adam Pieszczuk zmarł w wieku 38 lat.