Szacowanie strat po burzach i ulewnych deszczach w regionie
W miejscowościach dotkniętych ostatnimi nawałnicami trwa liczenie strat. Wojewoda opolski czeka na wnioski o pomoc finansową od gmin, które ucierpiały w wyniku ostatnich burz w regionie.
- Procedura jest taka jak zawsze - służby gminy wychodzą w teren, sporządzają wnioski, wysyłają je do Opolskiego Urzędu Wojewódzkiego, my po analizie wysyłamy je do odpowiedniej administracji rządowej celem przekazania środków do gmin - powiedział wojewoda.
Jak dodał Adrian Czubak, w sumie odnotowano prawie 160 interwencji w związku z nawałnicami. Mieszkańcom pomagało 240 zastępów straży pożarnej - zarówno zawodowej, jak i ochotniczej - to około 1200 strażaków - podliczył wojewoda.
Najgorzej było w powiatach: nyskim, kluczborskim i opolskim. - Powiat nyski to prawie 60 zdarzeń, kluczborski - trochę ponad 40, opolski - prawie 40 zdarzeń, ale generalnie każdy praktycznie powiat został dotknięty pewnymi zdarzeniami. Padało wszędzie, tylko mówimy o tych zdarzeniach, gdzie należało wykonać interwencje naszej straży pożarnej, więc te 3 powiaty ucierpiały najbardziej, a później w kilku pozostałych powiatach - maksymalnie do 10 zdarzeń.
- To komisje gminne zbierają informacje o szkodach po nawałnicy. A mogą zacząć pracę za zgodą wojewody - powiedział Herbert Czaja, prezes Izby Rolniczej w Opolu. - I tu ukłony, bo u nas w tej sprawie wojewoda podjął szybko decyzję - stwierdził gość "Poglądów i osądów".
Jak dodał Herbert Czaja, te anomalia pogodowe zaczęły się w 2000 roku. - One się potem powtarzały. W 2000 roku - straszna susza, 2001 - nadmiar wody, 2003 - susza, 2005 - susza, 2006 - również susza, 2010 - powódź. I teraz widzimy, że ta częstotliwość jest większa. Kiedyś oglądaliśmy tylko, że trąby powietrzne to są w Ameryce, a nie tutaj u nas i też to już mamy. Już jako rolnicy zaczynamy myśleć o tym, jak się tutaj zabezpieczyć, bo praktycznie niektóre rośliny już moglibyśmy uprawiać co w Hiszpanii czy w Bułgarii.
Prezes Izby Rolniczej w Opolu stwierdził, iż w kasie samorządu czy rządu nie ma wystarczających pieniędzy na pokrywanie strat wyrządzonych przez anomalia pogodowe. Wsparciem mogłyby być ubezpieczenia. Ale jego zdaniem w dalszym ciągu bardziej opłaca się zaryzykować niż ubezpieczyć. - Bo ubezpieczenia są bardziej opłacalne dla ubezpieczycieli, niż ubezpieczających - dodał prezes Izby Rolniczej.