Prudnik: nie lubił pijących denaturat, spowodował pożar budynku i śmierć dwóch kobiet?
W miejscu tragedii pito denaturat i był tam agresywnie zachowujący się oskarżony. W Prudniku kontynuowano proces 36-letniego Sebastian K. Zarzuca mu się zabójstwo dwóch kobiet i spowodowanie pożaru tamtejszego budynku socjalnego w grudniu ubiegłego roku. Oskarżony miał polać kobiety denaturatem i je podpalić. Ich śmierć spowodowało zatrucie tlenkiem węgla. Proces toczy się przed Sądem Okręgowym w Opolu. Z powodu niestawienia się części świadków z Prudnika kolejna rozprawa odbyła się w tamtejszym sądzie.
- Kobiety, które zginęły nie stroniły od picia denaturatu – powiedział nam Mariusz B., świadek w procesie, zarazem lokator socjalnej kamienicy. – Wracaliśmy od koleżanki do mojego mieszkania i zobaczyliśmy dym. Wbiegłem do budynku, żeby stwierdzić, co tam się dzieje. Jednak za dużo było dymu i musiałem stamtąd uciekać, bo może sam bym tam padł. W międzyczasie moja konkubina wybiła okno, w tym mieszkaniu. Myślałem, że tam wejdę, ale nie dało rady. Było straszne zadymienie i ogień. Może był to wypadek. Nie chcę nikogo obwiniać, bo samego zajścia nie widziałem, gdyż mnie wtedy tam nie było.
Feralnego dnia w libacji z dwoma kobietami uczestniczyło dwóch mężczyzn.
- Oskarżony wygonił ich – zeznał w prudnickim sądzie jeden z świadków. - Z miejsca tego dochodziły krzyki, a później zrobiła się cisza.
Świadek ten powiedział, że Sebastian K. był zły na tych, co pili denaturat, a nawet bił ich. W przeszłości miał też za picie denaturatu podpalić mieszkanie jego oraz innego mężczyzny. Na sali sądowej Sebastian K. zaprzeczył temu. Oskarżony potwierdził, że przez rok był członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Rudziczce. Przechodził jedynie szkolenie do udziału w zawodach strażackich. Świadkowie zeznali, że gdy w grudniu palił się ich budynek widzieli podczas akcji ratowniczej przechadzającego się z psem oskarżonego. Przełomowe dla śledztwa było dotarcie przez policję do monitoringu. Na nagraniu tym mężczyzna wyskakuje z mieszkania na parterze, gdzie zginęły dwie kobiety. Jak ustalono był nim Sebastian K. Wyjaśniając powiedział, że poszedł tam, aby zabrać pijącym denaturat, który rozlał się podczas szamotaniny z kobietami. Sąd przesłucha jeszcze drugiego z mężczyzn, uczestnika libacji z późniejszymi ofiarami oraz biegłego z zakresu pożarnictwa. Sprawcy grozi dożywocie.
Feralnego dnia w libacji z dwoma kobietami uczestniczyło dwóch mężczyzn.
- Oskarżony wygonił ich – zeznał w prudnickim sądzie jeden z świadków. - Z miejsca tego dochodziły krzyki, a później zrobiła się cisza.
Świadek ten powiedział, że Sebastian K. był zły na tych, co pili denaturat, a nawet bił ich. W przeszłości miał też za picie denaturatu podpalić mieszkanie jego oraz innego mężczyzny. Na sali sądowej Sebastian K. zaprzeczył temu. Oskarżony potwierdził, że przez rok był członkiem Ochotniczej Straży Pożarnej w Rudziczce. Przechodził jedynie szkolenie do udziału w zawodach strażackich. Świadkowie zeznali, że gdy w grudniu palił się ich budynek widzieli podczas akcji ratowniczej przechadzającego się z psem oskarżonego. Przełomowe dla śledztwa było dotarcie przez policję do monitoringu. Na nagraniu tym mężczyzna wyskakuje z mieszkania na parterze, gdzie zginęły dwie kobiety. Jak ustalono był nim Sebastian K. Wyjaśniając powiedział, że poszedł tam, aby zabrać pijącym denaturat, który rozlał się podczas szamotaniny z kobietami. Sąd przesłucha jeszcze drugiego z mężczyzn, uczestnika libacji z późniejszymi ofiarami oraz biegłego z zakresu pożarnictwa. Sprawcy grozi dożywocie.