Grypa z powikłaniami kończy się w szpitalu. Rośnie liczba pacjentów na oddziale chorób zakaźnych w Opolu
Więcej przypadków grypy z powikłaniami notują od kilku dni lekarze w Opolu. Na oddziale chorób zakaźnych szpitala wojewódzkiego przebywa obecnie około 10 pacjentów. To dużo, bo na co dzień rzadko zdarzają się przypadki, że grypę trzeba leczyć w szpitalu.
- Problem dotyczy głównie osób starszych, schorowanych i nieszczepiących się, ale grypa może dopaść każdego - mówi dr Wiesława Błudzin, ordynator oddziału chorób zakaźnych. - Wygląda na to, że sezon dopiero rozpoczął się. O ile grypa jest samolecząca się, bo, to choroba wirusowa, to powikłania grypy mogą nawet zabić. A do powikłań należy zapalenie ucha, zapalenie mięśnia sercowego i zapalenie płuc. To ostanie powikłanie pojawia się ostatnio najczęściej i właśnie takich pacjentów teraz też mamy.
Pacjentki leczone na oddziale zwracają uwagę na nieskuteczność powszechnie dostępnych leków i uciążliwą gorączkę. Ich zdaniem, jest zdecydowanie lepiej, kiedy dzięki kroplówce oraz innym lekom szpitalnym udaje się zbić gorączkę do 37-38 stopni. Mimo polepszenia się ich stanu, zdają sobie sprawę, że powrót do pełni zdrowia musi jeszcze potrwać.
Ordynator Wiesława Błudzin dodaje, że jedną z przyczyn zachorowalności na grypę jest niski odsetek osób szczepiących się przeciw tej chorobie. W całym kraju oscyluje on wokół czterech procent.