Nie pójdą "w posły czy senatory"
Samorządy lokalne bywają traktowane jako zaplecze parlamentu i szkoła dla przyszłych polityków. Zdarza się, że radni rzucają pracę w lokalnych władzach w trakcie kadencji i przenoszą się na Wiejską. Głuchołascy samorządowcy przyznają, że praca w parlamencie to kusząca propozycja, ale zapewniają, że swoich wyborców nie opuszczą.
Burmistrz Głuchołaz, Edward Szupryczyński, otrzymał propozycję kandydowania na posła w ostatnich wyborach. "To wyróżnienie, ale oferty nie przyjąłem, bo w Głuchołazach nie brakuje zajęć" - przekonuje:
"Chodzi o lojalność wobec ludzi, którzy wybrali mnie na radną" - dodaje Stefania Michaliszyn. Radna zapewnia, że swoje obowiązki zamierza wypełnić do końca:
Mimo młodego wieku, Anatol Bukała ma już spore doświadczenie w polityce lokalnej. Przewodniczący Rady Miejskiej w Głuchołazach z pewnością zastanowiłby się nad propozycją startowania do parlamentu, ale na razie chce jeszcze pracować na rzecz miasta:
Jak widać posłowanie nie dla wszystkich samorządowców jest szczytem politycznych ambicji. Niektórzy swoje wahania czy wręcz niechęć do pracy w Sejmie czy w Senacie argumentowali też niską oceną skuteczności działań tych organów oraz, niestety, także nie najwyższych lotów kulturą parlamentarzystów mijającej kadencji.
Barbara Morajko
Burmistrz Głuchołaz, Edward Szupryczyński, otrzymał propozycję kandydowania na posła w ostatnich wyborach. "To wyróżnienie, ale oferty nie przyjąłem, bo w Głuchołazach nie brakuje zajęć" - przekonuje:
"Chodzi o lojalność wobec ludzi, którzy wybrali mnie na radną" - dodaje Stefania Michaliszyn. Radna zapewnia, że swoje obowiązki zamierza wypełnić do końca:
Mimo młodego wieku, Anatol Bukała ma już spore doświadczenie w polityce lokalnej. Przewodniczący Rady Miejskiej w Głuchołazach z pewnością zastanowiłby się nad propozycją startowania do parlamentu, ale na razie chce jeszcze pracować na rzecz miasta:
Jak widać posłowanie nie dla wszystkich samorządowców jest szczytem politycznych ambicji. Niektórzy swoje wahania czy wręcz niechęć do pracy w Sejmie czy w Senacie argumentowali też niską oceną skuteczności działań tych organów oraz, niestety, także nie najwyższych lotów kulturą parlamentarzystów mijającej kadencji.
Barbara Morajko