Na razie nie udało się rozwiązać problemu braku lekarzy na oleskiej internie. "Nikt nie chce być łamistrajkiem"
Prawdopodobnie trzeba będzie przedłużyć zawieszenie działalności oddziału wewnętrznego w oleskim szpitalu powiatowym. Interna miała pozostać tymczasowo zamknięta do jutra (05.01).
Przypomnijmy, przed świętami ten oddział stracił czworo lekarzy, a dwie pozostające na oddziale lekarki nie są w stanie zapewnić całodobowej opieki dla pacjentów. Rozmowy z medykami ciągle trwają, ale nie ma konkretnych decyzji.
Jak mówi Stanisław Belka, starosta oleski, każdy lekarz ma już zobowiązana zawodowe, a ci, którzy odeszli, nie chcą wrócić.
- Widzimy solidarność lekarzy - nikt nie chce być łamistrajkiem - zaznacza. - Są zainteresowani pracą w oleskim szpitalu, ale może nie teraz – może po zakończeniu tego konfliktu. Każdy chciałby pracować mniej, a zarabiać więcej. Przy dobrej pracy dawałoby to pewną satysfakcję. Jak na razie jesteśmy na etapie ciągłych rozmów. To są setki połączeń telefonicznych każdego z nas. Ja rozmawiam bezpośrednio z lekarzami i różnymi firmami, a to samo robią dyrektorzy i ordynator.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, starszy asystent na chirurgii oleskiego szpitala, biorący w grudniu dodatkowe dyżury, zarobił przez miesiąc ponad 22 tysiące złotych. Z kolei anestezjolog dorabiający na dyżurach zainkasował 23 tysiące złotych. DGP zwraca uwagę, że w miastach wielkości Olesna lekarze mogą liczyć na nieporównywalnie większe zarobki niż w dużych aglomeracjach.
Lekarze, którzy zrezygnowali z pracy w Oleśnie, żądali podwyżek o 25 złotych za godzinę dyżuru (do 90 złotych). To kosztowałoby szpital 4 miliony złotych w skali roku, na co nie ma pieniędzy.
Jak mówi Stanisław Belka, starosta oleski, każdy lekarz ma już zobowiązana zawodowe, a ci, którzy odeszli, nie chcą wrócić.
- Widzimy solidarność lekarzy - nikt nie chce być łamistrajkiem - zaznacza. - Są zainteresowani pracą w oleskim szpitalu, ale może nie teraz – może po zakończeniu tego konfliktu. Każdy chciałby pracować mniej, a zarabiać więcej. Przy dobrej pracy dawałoby to pewną satysfakcję. Jak na razie jesteśmy na etapie ciągłych rozmów. To są setki połączeń telefonicznych każdego z nas. Ja rozmawiam bezpośrednio z lekarzami i różnymi firmami, a to samo robią dyrektorzy i ordynator.
Jak podaje Dziennik Gazeta Prawna, starszy asystent na chirurgii oleskiego szpitala, biorący w grudniu dodatkowe dyżury, zarobił przez miesiąc ponad 22 tysiące złotych. Z kolei anestezjolog dorabiający na dyżurach zainkasował 23 tysiące złotych. DGP zwraca uwagę, że w miastach wielkości Olesna lekarze mogą liczyć na nieporównywalnie większe zarobki niż w dużych aglomeracjach.
Lekarze, którzy zrezygnowali z pracy w Oleśnie, żądali podwyżek o 25 złotych za godzinę dyżuru (do 90 złotych). To kosztowałoby szpital 4 miliony złotych w skali roku, na co nie ma pieniędzy.