BILANS 2017 Rondo (Rodło) niezgody
To podobno jest afrykańska przypowieść, przypomniana w jednym z filmów Orsona Wellesa. Skorpion prosi żabę, żeby przewiozła go na drugą stronę rzeki. Żaba się godzi i gdzieś na środku nurtu skorpion wbija jej żądło. Zanim oboje pogrążają się w otmętach, tłumaczy: „Taką mam naturę”. W znakomitym filmie z muzyką Ellingtona „Anatomia morderstwa” nazywało się to bodaj nieodpartym impulsem. I z takim impulsem – kompletnie niezrozumiałym – mamy do czynienia, gdy opolska Mniejszość Niemiecka spotyka się z tradycją Mniejszości Polskiej w Niemczech.
Ostatnią odsłonę tego zjawiska zaliczyliśmy na finał roku 2017: opolscy radni Mniejszości Niemieckiej (większość się wstrzymała, jeden był przeciw) nie poparli uchwały w sprawie nadania rondu w Karczowie imienia Rodłaków. To akurat byli tylko radni z Opola, ale wcześniej szef klubu Mniejszości Niemieckiej w opolskim sejmiku Norbert Rasch mówił publicznie o tym, że symbol Rodła w łańcuchu marszałka (wciąż łańcucha nie ma, debata trwa), to „brak poszanowania dla mniejszości”. Oczywiście niemieckiej, choć o polską tu chodziło.
Zreasumujmy. Aktywiści Mniejszości Niemieckiej w Polsce – bo, miejmy nadzieję, to tylko ich problem, a nie całej społeczności - obdarzonej licznymi prawami oraz domagającej się jeszcze większej troski i opieki, nie chcą upamiętnić faktu, że na tych ziemiach, w kompletnie innej sytuacji politycznej, żyła przed wojną Mniejszość Polska, która - w odróżnieniu od tej niemieckiej dziś – nie tylko nie cieszyła się żadnymi przywilejami, ale była prześladowana ze zsyłką do obozów koncentracyjnych włącznie.
Wychodzi na to, że pamięć o tych tragicznych zdarzeniach liderom Niemców na Opolszczyźnie przeszkadza tak bardzo, że przy każdej kolejnej okazji próbują tę część historii Górnego Śląska zatrzeć. Gdy kilka lat temu w Koźlu-Rogach Mniejszość Niemiecka przejęła prowadzenie szkoły, zmieniła jej patrona. Z Janusza Korczaka na Goethego. Bo jak tu tłumaczyć uczniom, że patronem ich szkoły jest Polak, żydowski lekarz, zagazowany razem ze swoimi nieletnimi podopiecznymi przez niemieckich nazistów? Przecież Niemcy to tylko wysoka kultura, Goethe i jemu podobni giganci ducha.
Zreasumujmy. Aktywiści Mniejszości Niemieckiej w Polsce – bo, miejmy nadzieję, to tylko ich problem, a nie całej społeczności - obdarzonej licznymi prawami oraz domagającej się jeszcze większej troski i opieki, nie chcą upamiętnić faktu, że na tych ziemiach, w kompletnie innej sytuacji politycznej, żyła przed wojną Mniejszość Polska, która - w odróżnieniu od tej niemieckiej dziś – nie tylko nie cieszyła się żadnymi przywilejami, ale była prześladowana ze zsyłką do obozów koncentracyjnych włącznie.
Wychodzi na to, że pamięć o tych tragicznych zdarzeniach liderom Niemców na Opolszczyźnie przeszkadza tak bardzo, że przy każdej kolejnej okazji próbują tę część historii Górnego Śląska zatrzeć. Gdy kilka lat temu w Koźlu-Rogach Mniejszość Niemiecka przejęła prowadzenie szkoły, zmieniła jej patrona. Z Janusza Korczaka na Goethego. Bo jak tu tłumaczyć uczniom, że patronem ich szkoły jest Polak, żydowski lekarz, zagazowany razem ze swoimi nieletnimi podopiecznymi przez niemieckich nazistów? Przecież Niemcy to tylko wysoka kultura, Goethe i jemu podobni giganci ducha.