BILANS 2017 Facebój
Niby wiadomo, że lepiej mieć trzech dobrych kolegów od kieliszka niż trzy tysiące znajomych na facebooku, ale nie jest to prawda powszechnie akceptowana, także w świecie polityki, co udowodnił dobitnie kończący się rok 2017. Jedni politycy kompulsywnie używali internetowych mediów społecznościowych i chyba uwierzyli w ich bezgraniczną skuteczność, nie pamiętając o uniwersalnej zasadzie, że jak wkurzyłeś się/piłeś/jesteś niewyspany, to trzymaj się z daleka od klawiatury.
Zacznijmy od najwyższej półki. Nie wiadomo jeszcze, czy Sejm pozbawi Pawła Kukiza immunitetu, bo taki warunek postawił opolski sąd, ale jeśli tak, to będziemy świadkami procesowego starcia o emocjonalne wpisy na fejsie. Powodem jest tu wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, którego zirytowały wpisy Kukiza (on jest pozwany) zarzucające mu nepotyzm i inne nieładne sprawki, będące reakcją – jakżeby inaczej – na wcześniejsze wpisy Jakiego zarzucające Kukizowi, że atakując projekt Dużego Opola broni interesów Mniejszości Niemieckiej. W czasach przedfejsbukowych taka wymiana ciosów prowadząca do sądu wymagałaby pewnie paru konferencji prasowych, oświadczeń czy listów otwartych, dziś wystarczy chwila mobilizacji przy kompie. Bywa, że mobilizacji niekompletnej, czego dowodzi sławna „hatakumba” ministra Jakiego.
Kolejną wojnę w sieci zaliczył prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski, który postanowił odpowiadać na facebooku na zaczepki TVP 3 Opole. Dyrektor regionalnego oddziału telewizji publicznej Mateusz Magdziarz nie był dłużny, więc zainteresowani mogli śledzić tę umiarkowanie poważną e-wojenkę obu panów na bieżąco. Na razie żaden wniosek do sądu – o ile wiemy – nie trafił, więc wychodzi na to, że temperatura sporu była jednak nieco niższa niż w przypadku zwarcia Jaki – Kukiz. Ale frajdy mieliśmy co niemiara.
Inna sprawa, że Wiśniewski – i z tą opinią zgodzą się chyba i jego zwolennicy, i przeciwnicy – jest prezydentem 2.0., który przywiązuje do mediów społecznościowych ogromną wagę. Wpisy, selfie i tym podobne metody autopromocji stały się jego znakiem rozpoznawczym. Jest w tym pewne ryzyko, że człowiek popadnie w nieuzasadnione samozadowolenie, bo komentarze sympatyków – jako żywo przypominające łubudubu Jarząbka – mogą być jednak mylące. Wyborcza pozycja Wiśniewskiego wydaje się być mocna, powinien jednak pamiętać, że lajki – na przykład za wojnę z Jackiem Kurskim, o czym za chwilę – to nie to samo, co głosy wyborcze, bo lajkować można przecież z Wejherowa, gdzie wyborców nie ma.
Kolejną wojnę w sieci zaliczył prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski, który postanowił odpowiadać na facebooku na zaczepki TVP 3 Opole. Dyrektor regionalnego oddziału telewizji publicznej Mateusz Magdziarz nie był dłużny, więc zainteresowani mogli śledzić tę umiarkowanie poważną e-wojenkę obu panów na bieżąco. Na razie żaden wniosek do sądu – o ile wiemy – nie trafił, więc wychodzi na to, że temperatura sporu była jednak nieco niższa niż w przypadku zwarcia Jaki – Kukiz. Ale frajdy mieliśmy co niemiara.
Inna sprawa, że Wiśniewski – i z tą opinią zgodzą się chyba i jego zwolennicy, i przeciwnicy – jest prezydentem 2.0., który przywiązuje do mediów społecznościowych ogromną wagę. Wpisy, selfie i tym podobne metody autopromocji stały się jego znakiem rozpoznawczym. Jest w tym pewne ryzyko, że człowiek popadnie w nieuzasadnione samozadowolenie, bo komentarze sympatyków – jako żywo przypominające łubudubu Jarząbka – mogą być jednak mylące. Wyborcza pozycja Wiśniewskiego wydaje się być mocna, powinien jednak pamiętać, że lajki – na przykład za wojnę z Jackiem Kurskim, o czym za chwilę – to nie to samo, co głosy wyborcze, bo lajkować można przecież z Wejherowa, gdzie wyborców nie ma.