Po pożarze budynku socjalnego. Nietrzeźwi mieszkańcy byli agresywni wobec strażaków ratujących ich życie
Z napastliwością mieszkańców prudnickiego budynku socjalnego spotkali się strażacy wezwani do pożaru. Jak już informowaliśmy z środy na czwartek ewakuowano 21 lokatorów tej kamienicy. Zginęły dwie kobiety. Ewakuowanych zakwaterowano w szkolnych schroniskach należących do gminy Prudnik.
- Podczas akcji ratowniczej zetknęliśmy się z agresją lokatorów budynku socjalnego – potwierdza Piotr Sobek z prudnickiej straży pożarnej. – Strażakowi ewakuującemu osobę inny z mieszkańców zerwał maskę ochrony dróg oddechowych. W efekcie strażak przewrócił się z ewakuowaną osobą. Mężczyznę, który był na wózku inwalidzkim próbowaliśmy przykryć folią życia. Była ona zdzierana przez osobę stojącą obok. Nie wiemy, co było tego przyczyną. Domniemam, że alkohol. Z takim zachowaniem spotykamy się głównie w obiektach socjalnych, a przecież pomagamy tym ludziom, ratujemy ich z opresji.
Problemem było ustalenie personaliów kobiet, które zginęły podczas pożaru. Powodem były zwęglone zwłoki. Teraz już wiadomo, że jedna z nich była lokatorką mieszkania, które spaliło się w budynku socjalnym. Druga z kobiet mieszkała w okolicy Prudnika.
- Początkowo nie znaliśmy personaliów tych osób - mówi Klaudiusz Juchniewicz, prokurator rejonowy w Prudniku. – Teraz ustaliśmy ich tożsamość. Dzisiaj została wykonana sekcja zwłok. Czekamy na jej wyniki. Śledztwo prowadzone jest w kierunku pożaru, który doprowadził do śmierci człowieka.
W prudnickim budynku socjalnym wykonano naprawy uszkodzeń spowodowanych pożarem oraz akcją ratowniczą.
- Pod koniec roku problemem jest zdobycie materiałów budowlanych, aby budynek socjalny ponownie został dopuszczony do zamieszkania - mówi Władysław Podróżny, dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych w Prudniku. – Były kłopoty z zakupem m.in. drzwi przeciwpożarowych. Ściągaliśmy je skąd tylko można. Pracowaliśmy nawet nocą. Pożar miał duży zasięg. Remontu wymagało nie tylko mieszkanie, które się spaliło.
Prudnicki budynek socjalny przy ulicy Chrobrego ponownie zasiedlono po południu. Są tam 32 lokale mieszkalne, w których zameldowanych jest 29 osób.
Problemem było ustalenie personaliów kobiet, które zginęły podczas pożaru. Powodem były zwęglone zwłoki. Teraz już wiadomo, że jedna z nich była lokatorką mieszkania, które spaliło się w budynku socjalnym. Druga z kobiet mieszkała w okolicy Prudnika.
- Początkowo nie znaliśmy personaliów tych osób - mówi Klaudiusz Juchniewicz, prokurator rejonowy w Prudniku. – Teraz ustaliśmy ich tożsamość. Dzisiaj została wykonana sekcja zwłok. Czekamy na jej wyniki. Śledztwo prowadzone jest w kierunku pożaru, który doprowadził do śmierci człowieka.
W prudnickim budynku socjalnym wykonano naprawy uszkodzeń spowodowanych pożarem oraz akcją ratowniczą.
- Pod koniec roku problemem jest zdobycie materiałów budowlanych, aby budynek socjalny ponownie został dopuszczony do zamieszkania - mówi Władysław Podróżny, dyrektor Zarządu Budynków Komunalnych w Prudniku. – Były kłopoty z zakupem m.in. drzwi przeciwpożarowych. Ściągaliśmy je skąd tylko można. Pracowaliśmy nawet nocą. Pożar miał duży zasięg. Remontu wymagało nie tylko mieszkanie, które się spaliło.
Prudnicki budynek socjalny przy ulicy Chrobrego ponownie zasiedlono po południu. Są tam 32 lokale mieszkalne, w których zameldowanych jest 29 osób.