Ciasno i zimno nyskim Maltańczykom. Burmistrz zapewnia, że pomoże
Nyska Służba Maltańska w dalszym ciągu boryka się z problemami lokalowymi. W obecnej siedzibie przy Cmentarzu Złotogłowickim brakuje miejsca w magazynach na sprzęt dla niepełnosprawnych, a podczas mrozów temperatura w pomieszczeniach biurowych też spada poniżej zera.
Irena Wolak z nyskiego oddziału Maltańskiej Służby Medycznej przyznaje, że od jakiegoś czasu pracuje w kurtce i czapce, bo inaczej się nie da. Ale pomieszczenia przy Złotogłowickiej są nie tylko zimne. Ostatnio w siedzibie Maltańczyków zaczyna brakować miejsca. Do tego stopnia, że łóżka dla chorych układane są piętrowo.
- Teraz jeszcze przyjadą wózki inwalidzkie, chodziki, a my już zajęliśmy łącznik i nie mam pojęcia, gdzie się z tym wszystkim podziejemy. Poza tym marzniemy. Rano jak przyszłam do pracy, to w biurze było zero stopni, a czasem temperatura spada nawet do minus kilku. Nie jest łatwo. No, ale cóż. Żeby można było jeszcze ludziom służyć, robi człowiek co może - mówi Irena Wolak.
Do wypożyczalni nyskich Maltańczyków przyjeżdżają mieszkańcy z całego powiatu. Mówią, że takie miejsce jest niezbędne dla chorych i ich rodzin. Są też zbulwersowani warunkami, w jakich służba pracuje. - Tu jest bardzo zimno. Ja się dziwię w ogóle, że ta pani chce tutaj przebywać, w tak zimnych pomieszczeniach. A zima dopiero przed nami. Powinna mieć lepsze warunki, bo co będzie jak się rozchoruje? Kto będzie nam wypożyczał ten cały sprzęt - zastanawia się Teresa Tomala, która od Maltańczyków pożyczała specjalistyczne łózko medyczne dla kogoś z rodziny.
Burmistrz Kordian Kolbiarz zapowiada pomoc. Jeszcze w tym tygodniu chce pokazać służbie Maltańskiej przynajmniej jedno pomieszczenie. Tym razem w Nyskiej Energetyce Cieplnej.
- Jeśli okaże się, że nie spełnia wymogów, czyli odpowiednich przestrzeni, podjazdów dla ciężarówek, miejsca do rozładunku, to mamy jeszcze jedno wyjście. Nasza zarządzająca cmentarzami spółka EKOM może przystosować pomieszczenia przy ul. Złotogłowickiej do potrzeb Maltańczyków. Jest możliwość przebicia się do piwnic i ogrzania budynku. Koszt takiego przedsięwzięcia to około 50 tysięcy złotych. W tym przypadku jednak pieniądze są najmniej istotne, bo jeśli okaże się, że taki wariant jest do przyjęcia, to oczywiście gmina pokryje całe koszty takiego remontu. Jeśli Maltańczycy nie zechcą zostać przy cmentarzu, będziemy szukać do skutku. W końcu to co robią, jest naprawdę ważne dla miasta - dodaje Kordian Kolbiarz.
Z maltańskiej wypożyczalni sprzętu rocznie korzysta kilkaset osób, a wolontariusze zabezpieczają pod kątem medycznym wszystkie wydarzenia w mieście i okolicy.
- Teraz jeszcze przyjadą wózki inwalidzkie, chodziki, a my już zajęliśmy łącznik i nie mam pojęcia, gdzie się z tym wszystkim podziejemy. Poza tym marzniemy. Rano jak przyszłam do pracy, to w biurze było zero stopni, a czasem temperatura spada nawet do minus kilku. Nie jest łatwo. No, ale cóż. Żeby można było jeszcze ludziom służyć, robi człowiek co może - mówi Irena Wolak.
Do wypożyczalni nyskich Maltańczyków przyjeżdżają mieszkańcy z całego powiatu. Mówią, że takie miejsce jest niezbędne dla chorych i ich rodzin. Są też zbulwersowani warunkami, w jakich służba pracuje. - Tu jest bardzo zimno. Ja się dziwię w ogóle, że ta pani chce tutaj przebywać, w tak zimnych pomieszczeniach. A zima dopiero przed nami. Powinna mieć lepsze warunki, bo co będzie jak się rozchoruje? Kto będzie nam wypożyczał ten cały sprzęt - zastanawia się Teresa Tomala, która od Maltańczyków pożyczała specjalistyczne łózko medyczne dla kogoś z rodziny.
Burmistrz Kordian Kolbiarz zapowiada pomoc. Jeszcze w tym tygodniu chce pokazać służbie Maltańskiej przynajmniej jedno pomieszczenie. Tym razem w Nyskiej Energetyce Cieplnej.
- Jeśli okaże się, że nie spełnia wymogów, czyli odpowiednich przestrzeni, podjazdów dla ciężarówek, miejsca do rozładunku, to mamy jeszcze jedno wyjście. Nasza zarządzająca cmentarzami spółka EKOM może przystosować pomieszczenia przy ul. Złotogłowickiej do potrzeb Maltańczyków. Jest możliwość przebicia się do piwnic i ogrzania budynku. Koszt takiego przedsięwzięcia to około 50 tysięcy złotych. W tym przypadku jednak pieniądze są najmniej istotne, bo jeśli okaże się, że taki wariant jest do przyjęcia, to oczywiście gmina pokryje całe koszty takiego remontu. Jeśli Maltańczycy nie zechcą zostać przy cmentarzu, będziemy szukać do skutku. W końcu to co robią, jest naprawdę ważne dla miasta - dodaje Kordian Kolbiarz.
Z maltańskiej wypożyczalni sprzętu rocznie korzysta kilkaset osób, a wolontariusze zabezpieczają pod kątem medycznym wszystkie wydarzenia w mieście i okolicy.