W Opolu polowali na lisa, ale bezkrwawo. Odbył się tradycyjny Hubertus
Na koniach gonili za lisem. W klubie jeździeckim Ostroga w Opolu odbył się Hubertus. Nie tylko rywalizowano w takich konkurencjach, jak kadryl czy derby, ale polowano też bezkrwawo na lisa.
- Hubertusy jest to kontynuacja tradycji myśliwskich, ale chodzi o polowanie konne. Różni się od prawdziwego polowania tym, że nie gonimy prawdziwego lisa, tylko jeźdźca z przypiętą do ramienia lisią kitą. Są zachowane wszelkie reguły prawdziwego polowania.
W polowaniu wzięło udział 19 par jeźdźców i koni. Ryszard Jóźwicki, który brał udział w gonitwie, dodaje, że to bardzo trudna jazda, wymagająca od jeźdźca dużej precyzji.
- Ta gonitwa jest intensywna, bo konie inaczej się zachowują. Trzeba mocno je trzymać, no i przede wszystkim panować na zakrętach. To rodzaj jazdy, który różni się od jakiejkolwiek innej. Jest niepowtarzalna, tylko raz w roku w pogoni za lisem. Kiedyś jeżdżono polami. Zagajniki, płoty, rowy - przez to wszystko konie skakały. Dzisiaj jedziemy rojem, odległości trzeba trzymać, nie przecinać, nie zajeżdżać drogi. Jeżeli koń się wyłamie na jakiejś przeszkodzie, to trzeba jechać dalej.
Osoba, która złapała lisa w przyszłym roku będzie wcielała się w jego rolę i sama będzie uciekała przed myśliwymi. Dzisiejsze wydarzenie było jednocześnie zakończeniem jeździeckiego sezonu otwartego.
Hubertus to święto, które swoją historią sięga XV wieku, początkowo organizowane w formie wielkich polowań. W Polsce rozwinęło się w czasach władców saskich.