NIK prześwietliła finanse brzeskiego szpitala. Sprawa trafiła do prokuratury
W sierpniu opolska delegatura Najwyższej Izby Kontroli przesłała dwustustronnicową dokumentację do Prokuratury Rejonowej w Brzegu. Zdaniem NIK zachodzi uzasadnione podejrzenie o możliwości popełnienia przestępstw karnych i rachunkowych. Co ciekawe, to efekt kontroli przeprowadzonej w 2014 roku. Wówczas - oprócz zaleceń - nie było informacji, że izba wykryła jakiekolwiek nieprawidłowości. Dyrekcja szpitala mówi, że to efekt działalności politycznej, a opozycja po raz kolejny żąda głowy dyrektora Brzeskiego Centrum Medycznego.
Najwyższa Izba Kontroli badała m.in., jak wygląda oddłużanie szpitali powiatowych. Oprócz BCM-u urzędnicy sprawdzali inne lecznice w kraju.
- Pod lupę wzięto szacowanie rezerw na zobowiązania pracownicze, a także rezerwy przeznaczone na poczet ewentualnych wypłat odszkodowań za błędy lekarskie – mówi dyrektor szpitala Krzysztof Konik.
- Wysnuto pewnego rodzaju domniemania, że złamałem przepisy. Że niby od organu prowadzącego wyłudziłem dotację na spłatę pokrycia ujemnego wyniku finansowego. Sprawa dotyczy również szacowania wspomnianych wcześniej rezerw. Ja ze swej strony zleciłem właściwe wycenę tych rezerw, mam wyniki, mam dokumenty, także nie było tutaj uchybień ze strony Brzeskiego Centrum Medycznego. Uważam, że ta cała akcja, w którą włączono Najwyższą Izbę Kontroli to polityczna nagonka na moją osobę – dodaje Konik.
Dla opozycji to kolejny sygnał, że dyrektora BCM-u trzeba odwołać.
- Na ostatniej sesji złożyliśmy kolejny taki dokument, który nie znalazł uznania – wyjaśnia Krzysztof Puszczewicz. - My nie jesteśmy tą sytuacją z izbą zaskoczeni, bo o nieprawidłowościach w wydawaniu pieniędzy w lecznicy mówimy od co najmniej roku. Informowaliśmy o tym starostę i cały zarząd. Nasze uwagi do dziś są bagatelizowane. Jeżeli zarzuty Najwyższej Izby Kontroli się potwierdzą, to będziemy mieli dramat. Nie chcę wylewać dziecka z kąpielą, ale dyrektor powinien być już dawno odwołany.
Prokuratura w Brzegu informuje w krótkim komunikacie, że śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte. Nieprawidłowości zgłoszone przez NIK będą badane m.in. przez biegłych z zakresu rachunkowości. Ze względu na dobro prowadzonego postępowania to wszystkie informacje, jakie udało nam się dziś uzyskać.
- Pod lupę wzięto szacowanie rezerw na zobowiązania pracownicze, a także rezerwy przeznaczone na poczet ewentualnych wypłat odszkodowań za błędy lekarskie – mówi dyrektor szpitala Krzysztof Konik.
- Wysnuto pewnego rodzaju domniemania, że złamałem przepisy. Że niby od organu prowadzącego wyłudziłem dotację na spłatę pokrycia ujemnego wyniku finansowego. Sprawa dotyczy również szacowania wspomnianych wcześniej rezerw. Ja ze swej strony zleciłem właściwe wycenę tych rezerw, mam wyniki, mam dokumenty, także nie było tutaj uchybień ze strony Brzeskiego Centrum Medycznego. Uważam, że ta cała akcja, w którą włączono Najwyższą Izbę Kontroli to polityczna nagonka na moją osobę – dodaje Konik.
Dla opozycji to kolejny sygnał, że dyrektora BCM-u trzeba odwołać.
- Na ostatniej sesji złożyliśmy kolejny taki dokument, który nie znalazł uznania – wyjaśnia Krzysztof Puszczewicz. - My nie jesteśmy tą sytuacją z izbą zaskoczeni, bo o nieprawidłowościach w wydawaniu pieniędzy w lecznicy mówimy od co najmniej roku. Informowaliśmy o tym starostę i cały zarząd. Nasze uwagi do dziś są bagatelizowane. Jeżeli zarzuty Najwyższej Izby Kontroli się potwierdzą, to będziemy mieli dramat. Nie chcę wylewać dziecka z kąpielą, ale dyrektor powinien być już dawno odwołany.
Prokuratura w Brzegu informuje w krótkim komunikacie, że śledztwo w tej sprawie zostało wszczęte. Nieprawidłowości zgłoszone przez NIK będą badane m.in. przez biegłych z zakresu rachunkowości. Ze względu na dobro prowadzonego postępowania to wszystkie informacje, jakie udało nam się dziś uzyskać.