Bezwzględny zakaz wstępu i całodobowe dyżury straży miejskiej. Biała Nyska po odkryciu arsenału
107 granatów moździerzowych i 9 pocisków artyleryjskich - tyle, według informacji nyskiej policji, zostało wykopanych i wywiezionych wczoraj (29.09) przez saperów sprzed szkoły w Białej Nyskiej. Jak informowaliśmy, trwa tam budowa boiska sportowego i znalezione niewybuchy to efekt prowadzonych prac ziemnych.
- Tu się urodziłem, w tamtym domu i pamiętam jeszcze „za łebka”, ile tu było broni, karabinów, amunicji – do oporu. Tu był przecież wojskowy sztab niemiecki, przechodziły dwa fronty – sowiecki i niemiecki - a jedni drugim zostawiali „niespodzianki”. Było tego w bród. Wcale się nie dziwię, że teraz są wykopywane kolejne niewybuchy. Dobrze, że nic się nie stało nikomu. Ja nie panikuję, bo jestem do takich rzeczy przyzwyczajony, służyłem kiedyś w saperach – mówi Ugarenko.
- Byłam wczoraj w pracy, jak zadzwoniła do mnie córka i mówi, że jechała do domu objazdem, bo znowu bomby spod szkoły wykopują. A my tu mieszkamy obok. Nie chcę nawet myśleć, co się mogło stać. Słyszałam, że kilkadziesiąt było tych bomb, to naszego domu mogło nie być. Ale najważniejsze, że przecież to szkoła i dzieci. Ja się kształciłam w tej podstawówce i przez lata nikt o niczym nie wiedział. A teraz to wygląda, jakby uczniowie „siedzieli na bombach”. Cuda na kiju. Dobrze, że tak się to skończyło, jak skończyło, że to nie eksplodowało – płacze jedna z mieszkanek Białej Nyskiej.
W poniedziałek uczniowie nie pójdą do szkoły, potem ewentualnie będą dowożeni do szkoły w Kopernikach. Burmistrz Nysy wystąpił do wojewody - by zgodnie z procedurą w sytuacjach kryzysowych - zostały skierowane do Białej Nyskiej specjalistyczne ekipy, które przeszukałyby cały teren przy szkole w poszukiwaniu innych niewybuchów. Jeśli do poniedziałku nie będzie takiej możliwości, niewykluczone, że gmina poprosi o pomoc firmy zajmujące się tą branżą. Saperzy nakazali wstrzymanie prac budowlanych prowadzonych przy szkole w Białej Nyskiej.