Wypracują wspólne zasady działania w przypadku masowego śnięcia ryb
Powstanie specjalny zespół, który opracuje zasady postępowania w przypadku masowego śnięcia ryb w wodach Opolszczyzny.
To efekt spotkania przedstawicieli opolskiego oddziału Polskiego Związku Wędkarskiego z wicewojewodą Violettą Porowską i ekspertami z tej dziedziny. Narada została zorganizowana w związku z sierpniową katastrofą ekologiczną na Nysie Kłodzkiej, kiedy to z powodu przyduchy padły tysiące ryb.
- Spotkanie było bardzo konstruktywne, bo dotyczyło kwestii prawnych i możliwości wspólnego działania w takich przypadkach - podkreśla wojewoda Porowska. - Na pewno trzeba w sposób właściwy reagować. Postanowiliśmy wspólnie, że utworzymy taki zespół składający się z moich służb i przedstawicieli właśnie PZW, by odpowiednią logistykę zdarzeń i procedur ustawić tak, żebyśmy wszyscy reagowali i wyjaśniali sobie niektóre definicje - wyjaśnia.
Jakub Roszuk z opolskiego okręgu PZW zaznacza, że nie wszystkie wątpliwości wędkarzy zostały rozwiane, ale cieszy go deklaracja dalszej współpracy i pomocy w nagłych przypadkach.
- Teraz musimy wypracować jakiś taki nasz wewnętrzny dokument, który będzie mówił, w jakiej sytuacji kto kogo ma powiadomić, kto później za co ma odpowiadać. Myślę, że to w jakiś sposób unormuje tę chaotyczną trochę akcję, która była ostatnio. Oczywiście my, jako użytkownik rybacki, też będziemy w tym brać udział i będziemy mieć wpływ na stworzenie tych zasad - tłumaczy.
Jedną ze spornych kwestii była definicja przekroczenia norm środowiskowych. W przypadku naturalnej przyczyny śnięcia ryb, czyli braku naruszenia tych norm, to opolski okręg PZW jest zobowiązany do ich usunięcia w ramach umowy z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Tymczasem wędkarze twierdzą, że w przypadku dużej katastrofy sami nie są w stanie sobie z nią poradzić.
- Spotkanie było bardzo konstruktywne, bo dotyczyło kwestii prawnych i możliwości wspólnego działania w takich przypadkach - podkreśla wojewoda Porowska. - Na pewno trzeba w sposób właściwy reagować. Postanowiliśmy wspólnie, że utworzymy taki zespół składający się z moich służb i przedstawicieli właśnie PZW, by odpowiednią logistykę zdarzeń i procedur ustawić tak, żebyśmy wszyscy reagowali i wyjaśniali sobie niektóre definicje - wyjaśnia.
Jakub Roszuk z opolskiego okręgu PZW zaznacza, że nie wszystkie wątpliwości wędkarzy zostały rozwiane, ale cieszy go deklaracja dalszej współpracy i pomocy w nagłych przypadkach.
- Teraz musimy wypracować jakiś taki nasz wewnętrzny dokument, który będzie mówił, w jakiej sytuacji kto kogo ma powiadomić, kto później za co ma odpowiadać. Myślę, że to w jakiś sposób unormuje tę chaotyczną trochę akcję, która była ostatnio. Oczywiście my, jako użytkownik rybacki, też będziemy w tym brać udział i będziemy mieć wpływ na stworzenie tych zasad - tłumaczy.
Jedną ze spornych kwestii była definicja przekroczenia norm środowiskowych. W przypadku naturalnej przyczyny śnięcia ryb, czyli braku naruszenia tych norm, to opolski okręg PZW jest zobowiązany do ich usunięcia w ramach umowy z Regionalnym Zarządem Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. Tymczasem wędkarze twierdzą, że w przypadku dużej katastrofy sami nie są w stanie sobie z nią poradzić.