Głuchołazy: Dziecko poparzone nad rzeką. Wszyscy szukają barszczu Sosnowskiego
Do wrocławskiego szpitala trafił chłopiec z Głuchołaz, który doznał oparzeń przebywając nad rzeką Białką, niedaleko tamtejszego stadionu. Według straży miejskiej mógł to spowodować barszcz Sosnowskiego, ale strażnicy miejscy nie znaleźli we wskazanym miejscu tej rośliny. Zasięgają informacji w specjalistycznych instytucjach, aby zlokalizować przyczynę i zapobiec w przyszłości takim sytuacjom.
Komendant straży miejskiej w Głuchołazach Tomasz Dziedziński powiedział Radiu Opole, że przyszła do niego mama chłopca informując, że syn doznał oparzeń przebywając nad rzeką z kolegami. Chłopiec ma bąble na rękach oraz na brzuchu i był konsultowany w szpitalu w Opolu, a następnie skierowany do Wrocławia, gdzie pozostał na oddziale.
- Kilka razy nasz patrol penetrował okolice rzeki, byli rodzice, sam chłopiec, ekipa gotowa rozprawić się z parzącą rośliną, ale narszczu Sosnowskiego nie znaleźliśmy - mówi komendant. Dodaje, że lekarka z Opola rozmawiała z rodzicami także o innych roślinach mogących wywołać takie reakcje skórne, zatem straż zawiadomiła o sprawie Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i czeka na kontakt.
- Kilka razy nasz patrol penetrował okolice rzeki, byli rodzice, sam chłopiec, ekipa gotowa rozprawić się z parzącą rośliną, ale narszczu Sosnowskiego nie znaleźliśmy - mówi komendant. Dodaje, że lekarka z Opola rozmawiała z rodzicami także o innych roślinach mogących wywołać takie reakcje skórne, zatem straż zawiadomiła o sprawie Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i czeka na kontakt.