Płoną zboża. Kolejny pożar 12 ha jęczmienia, pszenicy i słomy wybuchł w Lubiatowie
W południe (1.08) doszło do pożaru 12 ha zboża i słomy na polach w Lubiatowie w gminie Otmuchów. Przez dwie godziny pożar gasiło kilka zastępów nie tylko z Nysy i okolicznych jednostek, przyjechali także strażacy ochotnicy z pobliskiego woj. dolnośląskiego. Do zdarzenia doszło podczas prac polowych na kilku gruntach należących do różnych właścicieli.
- Do pożaru doszło podczas prac polowych. Z relacji kombajnisty wynika, że pożar mogła wywołać iskra z maszyny rolniczej - mówi wicekomendant nyskiej PSP mł. brygadier Paweł Gotkowski.
Ze zgłoszenia wynikało, że pali się kilka hektarów zboża. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że to łącznie ok. 12 ha, zarówno zbóż, słomy, jak i ścierniska.
- To ok. 5 ha jęczmienia, półtora ha pszenicy, 2,5 ha słomy po kombajnie, ok. 2 ha ścierniska po rzepaku. Do pożaru doszło na największym, 5-hektarowym areale. Wszystko wskazuje, że jego przyczyną była iskra z maszyny rolniczej. Na szczęście nic nikomu się nie stało – mówi strażak.
To już kolejny pożar pól w ciągu ostatnich dni w powiecie nyskim. W miniony weekend zapaliła się słoma na 6 ha w miejscowości Bodzanów koło Głuchołaz. Od iskry z kombajnu zapalił się także jęczmień w Czarnolesie.
- Tam bardzo przytomnie zachował się kombajnista, który miał przy sobie gaśnicę i nie dopuścił do większego pożaru – mówi Paweł Gotkowski.
Ze zgłoszenia wynikało, że pali się kilka hektarów zboża. Po przyjeździe na miejsce okazało się, że to łącznie ok. 12 ha, zarówno zbóż, słomy, jak i ścierniska.
- To ok. 5 ha jęczmienia, półtora ha pszenicy, 2,5 ha słomy po kombajnie, ok. 2 ha ścierniska po rzepaku. Do pożaru doszło na największym, 5-hektarowym areale. Wszystko wskazuje, że jego przyczyną była iskra z maszyny rolniczej. Na szczęście nic nikomu się nie stało – mówi strażak.
To już kolejny pożar pól w ciągu ostatnich dni w powiecie nyskim. W miniony weekend zapaliła się słoma na 6 ha w miejscowości Bodzanów koło Głuchołaz. Od iskry z kombajnu zapalił się także jęczmień w Czarnolesie.
- Tam bardzo przytomnie zachował się kombajnista, który miał przy sobie gaśnicę i nie dopuścił do większego pożaru – mówi Paweł Gotkowski.