Przeciwnicy Dużego Opola znów protestowali. Chcą referendum
Domagają się rozpisania referendum, aby mieszkańcy dołączonych do Opola sołectw mieli szanse wypowiedzenia się, czy chcą starych, czy nowych granic administracyjnych. Przeciwnicy Dużego Opola po raz kolejny wyszli na ulicę.
Tym razem przez kilkadziesiąt minut grupa około 30 osób blokowała przejście dla pieszych na obwodnicy północnej Opola.
- Nigdy, przenigdy się z tym nie zgodzimy - mówi Grzegorz z Borek. - Można było to rozwiązać inaczej? Można było. Trzeba było tylko pomyśleć. Niestety zostaliśmy potraktowani, jak nie wiem już nawet której kategorii ludzie. Dlatego po prostu dopóki żyjemy będziemy chodzić.
- Walczymy i będziemy walczyć dopóki wiara nie upadnie, dopóki będą chęci - dodaje Józef z Czarnowąs. - Dopóki ludzie się będą nadal schodzić, to będziemy nadal walczyć, bo nie zgadzamy się z tym, jak postąpiono z nami. Jak śmieci nad potraktowano.
- Cały czas przychodzą do nas mieszkańcy tych sołectw przyłączonych, czyli można powiedzieć prawie już dzielnic nowego Opola - mówi Rafał Kampa ze stowarzyszenia "Tak dla samorządności". - Pytają dlaczego o nas nie walczycie. My chcemy nadal walczyć, chcemy przede wszystkim, aby doprowadzić do referendum.
- Trudno pozbyć się wrażenia, że protest ma na celu utrudnienie czy też zniechęcenie kierowców do używania samochodów - komentował gość Loży Radiowej Mirosław Pietrucha, wiceprezydent Opola. - Mamy wolny kraj, prawo do zgromadzeń, co daje możliwość do manifestowania swych poglądów niezależnie od tego czego dotyczą i oczywiście w tym kontekście trzeba to szanować. Miejsce protestu uważam za dobrane nieco niefortunnie. Głównie ze względu na rzeszę kierowców, którzy w rozpoczynający się weekend właśnie w tym miejscu przejeżdżają. Dodatkowo mamy dużo trwających prac w Opolu.
Według wyliczeń organizatorów była to 74. manifestacja zorganizowana przez przeciwników powiększenia Opola.
- Nigdy, przenigdy się z tym nie zgodzimy - mówi Grzegorz z Borek. - Można było to rozwiązać inaczej? Można było. Trzeba było tylko pomyśleć. Niestety zostaliśmy potraktowani, jak nie wiem już nawet której kategorii ludzie. Dlatego po prostu dopóki żyjemy będziemy chodzić.
- Walczymy i będziemy walczyć dopóki wiara nie upadnie, dopóki będą chęci - dodaje Józef z Czarnowąs. - Dopóki ludzie się będą nadal schodzić, to będziemy nadal walczyć, bo nie zgadzamy się z tym, jak postąpiono z nami. Jak śmieci nad potraktowano.
- Cały czas przychodzą do nas mieszkańcy tych sołectw przyłączonych, czyli można powiedzieć prawie już dzielnic nowego Opola - mówi Rafał Kampa ze stowarzyszenia "Tak dla samorządności". - Pytają dlaczego o nas nie walczycie. My chcemy nadal walczyć, chcemy przede wszystkim, aby doprowadzić do referendum.
- Trudno pozbyć się wrażenia, że protest ma na celu utrudnienie czy też zniechęcenie kierowców do używania samochodów - komentował gość Loży Radiowej Mirosław Pietrucha, wiceprezydent Opola. - Mamy wolny kraj, prawo do zgromadzeń, co daje możliwość do manifestowania swych poglądów niezależnie od tego czego dotyczą i oczywiście w tym kontekście trzeba to szanować. Miejsce protestu uważam za dobrane nieco niefortunnie. Głównie ze względu na rzeszę kierowców, którzy w rozpoczynający się weekend właśnie w tym miejscu przejeżdżają. Dodatkowo mamy dużo trwających prac w Opolu.
Według wyliczeń organizatorów była to 74. manifestacja zorganizowana przez przeciwników powiększenia Opola.