Spór o przedszkole w Nysie. "Inni nie dostali takiego wsparcia"
Nie milkną kontrowersje wokół przedszkola, które chce w Nysie otworzyć Edyta Marczuk – żona wiceministra rodziny, pracy i polityki społecznej. Na ostatniej sesji rady miejskiej padły zarzuty pod adresem burmistrza, zarówno ze strony niektórych radnych, jak i właścicielek dwóch prywatnych przedszkoli prowadzonych przez nysanki. Były rozgoryczone, że nigdy nie spotkały się z taką pomocą, która jest oferowana nowemu przedszkolu.
Danuta Kobyłecka prowadzi prywatne przedszkole od 20 lat. Będzie ono przez ulicę sąsiadować z przedszkolem Edyty Marczuk. W związku z tym obawia się konkurencji, zwraca też uwagę na lokalny aspekt takiej działalności.
- Dochód nie zostanie w Nysie, lecz będzie wyprowadzany pod Warszawę (Edyta Marczuk prowadzi przedszkole w Radzyminie). Ja zatrudniam 16 osób na etatach, to nasi mieszkańcy, tu zostają pieniądze. Od pierwszego dnia muszę sama sobie radzić. Jestem rozżalona, kiedy dowiedziałam się, jaką pomoc otrzyma nowa inwestorka. Wiem też, że nie ma aż tak trudnej sytuacji w nyskich przedszkolach, aby otwierać następne dla 120 dzieci. Przecież gmina aktualnie buduje przedszkole – mówiła Danuta Kobyłecka.
Podobnego zdania jest Celina Lichnowska (jednocześnie radna rady miejskiej w Nysie), której prywatne przedszkole będzie przez podwórko sąsiadować z przedszkolem Edyty Marczuk.
- Celina Lichnowska to postać niemalże heroiczna. Kiedy gimnazjum nr 3 w którym pracowała zostało zlikwidowane, nie tylko potrafiła ogromnym wysiłkiem z ruiny odtworzyć wspaniały budynek i uruchomić w nim prywatne przedszkole, ale dała jeszcze pracę ludziom. Dlaczego nigdy od gminy nie dostała żadnego wsparcia? Jest pan burmistrzem pani Marczuk, czy burmistrzem Nysy? – pytała na sesji radna Ligi Nyskiej Danuta Wąsowicz-Hołota.
Kordian Kolbiarz nie zgadza się z zarzutami.
- Do tej pory nikt się tym obiektem nie interesował (chodzi o kompleks po zlikwidowanym gimnazjum nr 3). Gdyby przyszedł jakiś nysanin na pewno rozmowa byłaby podobna. Budynku nie można sprzedać w całości, remont kosztowałby ok. 8 mln zł. Edyta Marczuk we własnym zakresie, za kilkaset tysięcy zł przystosuje część pomieszczeń na przedszkole i także da miejsca pracy nysanom, a czynsze wpłyną do kasy gminnej. To, że zostanie zwolniona z opłat na czas remontu jest normą. Podobne zasady stosujemy wobec wszystkich osób remontujących mienie komunalne. Wiem też, że brakuje miejsc w przedszkolach. „Upychamy” dzieci w szkołach, rozwozimy po wioskach, podczas gdy przedszkolaki powinny mieć własne obiekty – argumentował Kolbiarz.
Burmistrz dodał, że będzie się upierał przy inwestorce z Warszawy, choć nie jest pewien, czy wskutek tak nieprzychylnej atmosfery Edyta Marczuk nie wycofa swojej oferty.
- Dochód nie zostanie w Nysie, lecz będzie wyprowadzany pod Warszawę (Edyta Marczuk prowadzi przedszkole w Radzyminie). Ja zatrudniam 16 osób na etatach, to nasi mieszkańcy, tu zostają pieniądze. Od pierwszego dnia muszę sama sobie radzić. Jestem rozżalona, kiedy dowiedziałam się, jaką pomoc otrzyma nowa inwestorka. Wiem też, że nie ma aż tak trudnej sytuacji w nyskich przedszkolach, aby otwierać następne dla 120 dzieci. Przecież gmina aktualnie buduje przedszkole – mówiła Danuta Kobyłecka.
Podobnego zdania jest Celina Lichnowska (jednocześnie radna rady miejskiej w Nysie), której prywatne przedszkole będzie przez podwórko sąsiadować z przedszkolem Edyty Marczuk.
- Celina Lichnowska to postać niemalże heroiczna. Kiedy gimnazjum nr 3 w którym pracowała zostało zlikwidowane, nie tylko potrafiła ogromnym wysiłkiem z ruiny odtworzyć wspaniały budynek i uruchomić w nim prywatne przedszkole, ale dała jeszcze pracę ludziom. Dlaczego nigdy od gminy nie dostała żadnego wsparcia? Jest pan burmistrzem pani Marczuk, czy burmistrzem Nysy? – pytała na sesji radna Ligi Nyskiej Danuta Wąsowicz-Hołota.
Kordian Kolbiarz nie zgadza się z zarzutami.
- Do tej pory nikt się tym obiektem nie interesował (chodzi o kompleks po zlikwidowanym gimnazjum nr 3). Gdyby przyszedł jakiś nysanin na pewno rozmowa byłaby podobna. Budynku nie można sprzedać w całości, remont kosztowałby ok. 8 mln zł. Edyta Marczuk we własnym zakresie, za kilkaset tysięcy zł przystosuje część pomieszczeń na przedszkole i także da miejsca pracy nysanom, a czynsze wpłyną do kasy gminnej. To, że zostanie zwolniona z opłat na czas remontu jest normą. Podobne zasady stosujemy wobec wszystkich osób remontujących mienie komunalne. Wiem też, że brakuje miejsc w przedszkolach. „Upychamy” dzieci w szkołach, rozwozimy po wioskach, podczas gdy przedszkolaki powinny mieć własne obiekty – argumentował Kolbiarz.
Burmistrz dodał, że będzie się upierał przy inwestorce z Warszawy, choć nie jest pewien, czy wskutek tak nieprzychylnej atmosfery Edyta Marczuk nie wycofa swojej oferty.