"Nie donosiłem służbom bezpieczeństwa". Nyski polityk poddał się autolustracji
Romuald Kamuda, wiceprzewodniczący rady miejskiej w Nysie, złożył wniosek do Sądu Okręgowego w Opolu o autolustrację. Chce się w taki sposób oczyścić z zarzutu współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa PRL. W Instytucie Pamięci Narodowej jest bowiem jego teczka z tzw. lojalką, donosami i pokwitowaniem przyjęcia 3 tys. zł. Figuruje w niej pod pseudonimem "Orzeł".
Samorządowiec zaprzecza współpracy ze służbami, choć potwierdza, że spotkał się z jednym z ówczesnych oficerów na gruncie towarzyskim.
- Byłem wówczas w bardzo trudnej sytuacji życiowej i rozmowa była, ale potem na nikogo nie donosiłem, ani nie dostawałem od służb żadnych pieniędzy. Faktem jest, że jest w tych aktach zobowiązanie do współpracy napisane przez mnie, ale podpis już nie jest mój. Natomiast nie wiem, skąd takie dokumenty jak donosy czy pokwitowanie znalazły się w mojej teczce, którą przeglądałem w IPN. Żadnych pieniędzy nie dostawałem, ani też nie współpracowałem ze służbami. W tym czasie wyjechałem do Czech i tam znalazłem pracę oraz mieszkałem – mówi Kamuda.
Kamuda dodaje, że na dokumentach w teczce IPN brakuje nie tylko jego podpisów, ale także dat. W archiwach IPN nie figuruje też nazwisko oficera, który miał go zwerbować.
- Cała masa niejasności, nie mogę sobie z tym poradzić tym bardziej, że minęło już 32 lata. Dlatego wystąpiłem do sądu o autolustrację – mówi Kamuda.
Dzisiaj (30.03) odbędzie się w Nysie sesja rady miejskiej, której będzie współprzewodniczył Romuald Kamuda. Powiedział Radiu Opole, że nie widzi powodu, aby ustępować z funkcji w samorządzie i czeka na orzeczenie sądu.
- Byłem wówczas w bardzo trudnej sytuacji życiowej i rozmowa była, ale potem na nikogo nie donosiłem, ani nie dostawałem od służb żadnych pieniędzy. Faktem jest, że jest w tych aktach zobowiązanie do współpracy napisane przez mnie, ale podpis już nie jest mój. Natomiast nie wiem, skąd takie dokumenty jak donosy czy pokwitowanie znalazły się w mojej teczce, którą przeglądałem w IPN. Żadnych pieniędzy nie dostawałem, ani też nie współpracowałem ze służbami. W tym czasie wyjechałem do Czech i tam znalazłem pracę oraz mieszkałem – mówi Kamuda.
Kamuda dodaje, że na dokumentach w teczce IPN brakuje nie tylko jego podpisów, ale także dat. W archiwach IPN nie figuruje też nazwisko oficera, który miał go zwerbować.
- Cała masa niejasności, nie mogę sobie z tym poradzić tym bardziej, że minęło już 32 lata. Dlatego wystąpiłem do sądu o autolustrację – mówi Kamuda.
Dzisiaj (30.03) odbędzie się w Nysie sesja rady miejskiej, której będzie współprzewodniczył Romuald Kamuda. Powiedział Radiu Opole, że nie widzi powodu, aby ustępować z funkcji w samorządzie i czeka na orzeczenie sądu.